Rzutem na taśmę...  

Posted by Inblanco in

W tle leci sobie Joni Mitchell, z kusząco żółtego kubka unosi się aromat świeżo zaparzonej kawy, mieszkanie już posprzątane, obiad gotowy... Mam czas tylko dla siebie. Jak ja lubię takie chwile!

Czytam właśnie "Konstelacje" Mitchella i sądzę, że już szykuje mi się poważny kandydat do Książki Roku 2009. To dopiero wymarzone otwarcie nowego roku!

Ale chciałabym jeszcze wspomnieć o 4 książkach, które przeczytałam w ostatnich dniach grudnia. Dwie doskonałe, jedna zacna i jedna taka sobie.

Taka sobie: "Szalbierz" Tomasz Łysiak


Początek był znakomity. Bardzo podobała mi się kreacja głównego bohatera: tajemniczy, obcy, inny. W razie potrzeby potrafiący przystosować się do każdej sytuacji. Zacofani wieśniacy potrzebują ... lekarza? a może kuglarza? Jeruzalem dostosuje się do potrzeb płacących.
Do tego gnuśna atmosfera XIII wiecznej polskiej wsi, z jej smrodem, brudem i zabobonami.
Jak dla mnie początek bardzo dobry.

Czytam dalej i nagle akcja z tajemniczej staje się powolna, coraz wolniejsza, aż w końcu stanęła. Zebranie drużyny siedmiu śmiałków zajęło autorowi 525 stron. Przestoje, np. w chacie znachorki, kompletnie nic nie wnoszące, niepotrzebnie rozbudowują utwór do takich rozmiarów. Jak na powieść awanturniczą, to trochę zabrakło dynamiki, moim zdaniem.
Poza tym postać Hanny - rany boskie, takiej postaci kobiecej już dawno nie widziałam w literaturze. Nawiedzona? Dobra. Cicha? Niech będzie. Opiekuńcza? Też rozumiem. Ale to wszystko. Hanna Wieszczka jest najbardziej bezbarwną i papierowa postacią, jaką zaserwował nam autor. Tak jakby to był szkic zaledwie a nie pełnokrwista i jedyna przecież przedstawicielka płci pięknej na kartach książki.
Nie jest to jednak powieść, którą spisałabym na straty. Gdy zaczyna się coś dziać, gdy znowu powiększająca się zrywami, gromada bohaterów rusza do przodu, można się pośmiać, dać porwać lekturze. Nie jest więc źle, ale mogłoby być lepiej.
Stylizacja językowa może intrygować, ale brakuje mi tutaj płynności. Są też błędy, zdarzają się powtórzenia. "Pojawił się zza zakrętu" ? Chyba powinno być wyłonił się zza zakrętu ? Albo przynajmniej "pojawił się zza zakrętem" ? Zgrzyta mi to zdanie.
Albo taki kwiatek, nie wiem czy zamierzony..." (...) gadał Karlito i na koniec zaczął czynić znak krzyża nad Szalbierzem, a potem starł w dłoni trochę dziurawca, co rósł mu między nogami i zaczął nim posypywać nogi kuglarza." Że co?

Powieść przywołuje wiele nazwisk: Sapkowskiego, Tolkiena, Sienkiewicza, Cervantesa, tylko, że niestety przytłaczają one Tomasza Łysiaka. Mimo to przeczytam też "Bliznobrodego" - bez przykrości i z zaciekawieniem, co będzie dalej. Czytadło, które mogłoby być lepsze.


Zacna: "To co moje" Anne Holt

Skandynawskie klimaty, więc raczej nie może być źle prawda? No i nie jest. Trzymająca w napięciu, z ciekawą główną bohaterką, z bardzo ciekawym i wartko poprowadzonym wątkiem kryminalnym. Dobrze i szybko się czyta. Chciałabym jeszcze coś przeczytać tej autorki. Zresztą wydawnictwu "Santorski & Co" należą się wielkie słowa uznania za Czarną Serię. Mam w domu jeszcze Edwardsona i Wagnera. A Larssona dostanę na dniach :)



Świetne: "Zima Muminków" Tove Jansson
Zamuminkowałam się i ja. Wzorem zacnych blogowiczek sięgnęłam po opowieść o trollach i się zakochałam . Skarbnica cudownych zdań, cennych obserwacji ludzkiej natury i charakteru. Słodko-gorzka filozoficzna opowiastka, z przepięknym przesłaniem, że każde istnienie jest wartościowe i cenne. Nie musimy wszystkich lubić i marzyć o spędzaniu z nimi czasu, ale ich istnienie wciąż jest godne szacunku.
Rok 2009 z pewnością będzie należał do Muminków.



Doskonałe: "Schodów się nie pali" Wojciech Tochman
Nie mam pojęcia, co o tym napisać. Bo wszystkie zdania wydaja się pretensjonalne w obliczu tego, co robi Tochman.
Zbiór reportaży o pokrętnych ludzkich losach , często tragicznych, czasami groteskowych. I właśnie tak jak Jansson, Tochman pokazuje, że każde życie jest cenne i warte tego, by choć na chwile się nad nim pochylić.
Ileż to razy irytowały mnie babcie w poczekalni u lekarza... teraz mam wyrzuty sumienia. Może ta wizyta to jedyny kontakt takiej kobieciny z drugim człowiekiem? Może trzeba było wysłuchać jej opowieści o działce, kocie, synowej? Obiecuję poprawę.
Lektura obowiązkowa, choć niełatwa.




A teraz, gdy kawa już wypita, wracam do Mitchella.

This entry was posted on 3.1.09 at sobota, stycznia 03, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

12 komentarze

Anonimowy  

Mitchella czytałam Sen nr 9 i Widmopis. Z tego co wiem to Konstelacje są jego najbardziej "normalną" ksiazką ktora nie kazdemu wchodzi. Ciekawam Twojej opinii - ja jeszcze nie czytałam, choć mam.
Za to uwielbiam Sen nr 9.

3 stycznia 2009 14:32

No droga Inblanco tak się cieszę, że dołączyłaś do grona zmuminkowanych :) "Zima" to zdecydowanie moja faworytka.
Tochmana mam w domku, więc kto wie, kto wie kiedy się za niego zabiorę. Natomiast co się tyczy Łysiaka - zupełnie nie moje klimaty...

3 stycznia 2009 14:34
Anonimowy  

Kusisz tym Tochmanem;)
Następną kawę proszę.

3 stycznia 2009 14:49
Anonimowy  

ja też z książek Mitchella znam tylko "Sen numer 9", za to wielce mi się podobał. Pozdrawiam;)

3 stycznia 2009 15:38
Anonimowy  

Wszystko Mitchella jest wspaniałe, zachęcam gorąco do przeczytania "Atlasu chmur" i "Widmopisu". "Konstelacje" rzeczywiście nieco inne stylistycznie, ale równie rewelacyjne, a "sen nr 9" jeszcze przede mną :-)

3 stycznia 2009 15:44

W "Bliznobrodym" jest jeszcze lepiej, bo zaczyna się postacią wikinga (w XIII wieku?...) w hełmie z bawolimi rogami (?????????!!!!!!!). Hanna nadal papierowa. Po co silić się na książkę w realiach historycznych, jak się pisze czytadło fantasy oparte na parafrazowaniu języka i postaci z Sienkiewicza?...

3 stycznia 2009 16:39

Mary - Widmopis już mam w domu i jestem go bardzo ciekawa. Sen nr 9 jakoś mnie odstraszał, ale skoro tak gremialnie go zachwalcie, to chyba jednak spróbuję :)

Zosik - a nie wydaje Ci się, że to jednak nie jest bajka dla dzieci? Bez wahania bym tak napisała, ale przypomniała mi sie Peek-a-boo, która z Muminkami za pan brat żyje od czasów szczenięcych. Strasznie jestem ciekawa, jakbym ja bym je odebrała, mając te 9-10 lat.
Tochman ... wydaje mi się, że wśród znajomych zostanę uznana za monotematyczną, bo na pytanie "jaką książkę polecasz?" odpowiem: "Tochmana. Cokolwiek, byłe Tochmana. "

Nutto - dobre rzeczy zawsze kuszą. Kawa, raz. Podano!
:)

Chiaro- okazuje się, że grupa dobrych i zaufanych znajomych może rozwiać lęki... bo Sen nr 9, jak pisałam do Mary, to jedna z tych książek, co do której prawie od początku byłam na nie. Może tak będzie i po lekturze, ale teraz mam przynajmniej chęć się z nią zmierzyć.
Dziękuję więc :)

Awito - "Konstelacje" są tak dobre, że już rozglądam się i za Snem i za Atlasem, bo Widmopis na całe szczęście już posiadam :)

Brahdelt - słuszna uwaga. To rzeczywiście bardziej powieść fantasy niż historyczna.
I pojawia się wiking, mówisz? Ha! Zaczynam się bać...
:)

3 stycznia 2009 17:40
Anonimowy  

Sen nr 9 iodtsraszał mnie również na początku, ale po kilkunastu stronach wciagnal jak cholera i połknełam w póltora wieczoru. Atlas chmur jeszcze też mi został :) czekam z niecierpliwoscią na coś nowego, choć nic o uszy mi sie nie obiło.

Ciekawam Tochmana. Wszyscy zachwalają.

3 stycznia 2009 19:24
Anonimowy  

Strasznie jestem zapalona do tej ksiązki, już drugi rok, a tu jeszcze taka pochwała z Twojej strony! Musze sama sobie sprawić prezent i "Konstelacje" zakupić, teraz już bez żadnych wymówek.
Anaman www.nenneke.blox.pl

3 stycznia 2009 19:37

Bardzo cenię reportaże Tochmana i chciałabym mieć jego książki. Pewnie przy nastepnej wyprawie do Polski kupię.

3 stycznia 2009 22:33

Czytanie w niedzielę mi nie szło, bo mieliśmy miłą wizytę. Poza tym mnóstwo śniegu u mnie napadało i wciąż pada... i pada. Lubię się wgapiać w okno w takich momentach.

Mary - to powiem Ci, że ten Sen nr 9 coraz bardziej mnie pociąga... a Tochman słusznie chwalony :)))

Anaman - mole książkowe przeróżnie usprawiedliwiają swój nałóg...;)))
Ja mam też co najmniej kilka argumentów przemawiających za zakupem kolejnej książki. Korzystam z nich bez ustanku! :P)
Miłych zakupów i miłej lektury

Anno - ja też już myślę o tym, by sobie skompletować wszystkie utwory, które wydał Tochman.

5 stycznia 2009 09:10

Inblanco z tymi Muminkami to szczerze mówiąc nie wiem, choć wydaje mi się, że to raczej uniwersalna lektura dla dużych i małych. Ja w każdym razie w Muminkach kocham się szczerze i oddanie i teraz, gdy tyle śniegu spadło mam ochotę raz jeszcze przeczytać "Zimę". I jeszcze jedno - wczoraj zabrałam się za "Schodów się nie pali" :) I od razu przeczytałam prawie całe. Dziś wieczorem kończę.

5 stycznia 2009 15:23

Prześlij komentarz