Właśnie wysłuchałam do końca opowieści o młodzieńcu i gwieździe, których wspólna historia była jedną z bardziej niezwykłych, jaką dane mi było poznać. Książkę Gaimana czyta znakomicie, co trzeba podkreślić, Artur Barciś. To, co wyczynia z głosem ten człowiek jest niesamowite. Gdy rozpoczynałam wędrówkę z Tristranem, byłam nastawiona trochę sceptycznie. No bo baśń? Dla dorosłych? Te 390 minut spędziłam w magicznym świecie z bohaterami, których polubiłam. Przychodziłam po pracy do domu, wykonywałam niezbędne czynności, których nie można przełożyć i rozpoczynałam wędrówkę do Krainy Czarów. Dawno się tak nie czułam. Za oknem ciemno, pada deszcz a ja przy zapalonej lampce słucham pięknej baśni.
Niezapomniane chwile.
Podobało mi się to, że do końca nie byłam pewna, jak autor poprowadzi tę historię. Czy będzie to smutne zakończenie czy raczej "żyli długo i szczęśliwie"...
Gaiman bywał zabawny (przekleństwo czarownicy, w interpretacji Barcisia zwaliło mnie z nóg, chichotałam jak szalona), bywał też krwawy. O czym to opowieść? Chyba o poznawaniu samego siebie oraz o miłości. Po prostu. Czyli o najważniejszym uczuciu w naszym życiu i choćby nie wiem jak często określano to mianem banału, Gaiman nic a nic nie stracił w moich oczach. Piękna historia. Gorąco polecam.
Komediantka Władysław Reymont
2 lata temu