"Nieznośna lekkość bytu" - reż. Philip Kaufman  

Posted by Inblanco in


Obejrzane znowu - tym razem pod wpływem książki Mariusza Szczygła "Gottland".

Film powstał na podstawie książki Milana Kundery i o ile sobie dobrze przypominam jest to dość wierna adaptacja powieści pod tym samym tytułem.
Kunderę czytywałam kiedyś namiętnie, ale zdecydowanie wolę jego utwory pisane po czesku*.
Te powstałe już we Francji i po francusku, są zdecydowanie bardziej chłodne, może nawet przeintelektualizowane...?

"Nieznośna lekkość bytu" to opowieść o Tomaszu, Teresie, Sabinie i Czechosłowacji.
Tomasz, młody, przystojny lekarz, mający ogromne powodzenie u kobiet, skwapliwie korzysta z tego daru. Życie jest proste: na politykę nie ma czasu, ma bliską przyjaciółkę - artystkę Sabinę, która daje mu chwile rozkoszy i drobiazgowo odmierzane przez Tomasza dawki intymności.
Jego wolność jest lekka, nie przygniata go do ziemi. Pozwala mu na wiele. Na zadowolenie?
Nagle spotyka Teresę, młodziutką, świeżą i bezgranicznie mu oddaną. Teresa nie potrafi grać w miłości: od razu pokazuje swoje uczucia, mówi o nich. To ona oświadcza się Tomaszowi. I było to takie naturalne i piękne.
Tomasz się waha. Chciałby mieć dwa życia: w jednym zostałby z Teresą a w drugim pozbyłby się jej. Boi się decyzji. Każdej.
W którymś momencie jego lekkość zaczyna mu ciążyć. Bo lekkość to nie tylko wolność i brak wyrzutów sumienia, to także brak pewności, brak wytycznych, brak wskazówek: jak żyć? dokąd zmierzać? Jak mówi "życie jest jak szkic, pociągnięty tylko lekko ołówkiem". To zaczyna go przerażać.

Teresa zmienia się pod wpływem Tomasza, rozkwita, zyskuje pewność siebie, ale i też cierpi z powodu zdrad Tomasza. Młodziutka Juliete Binoche (film powstał 20 lat temu!) świetnie zagrała: bywała nieporadna, z nieskoordynowanymi ruchami jak u dziecka, najczęściej smutna. Wzruszała mnie. Gdy do Pragi wkroczyły wojska w 1968 roku Teresa włącza się w protest: dokumentuje te straszne chwile. Już wie, że będzie fotografem. Chce robić zdjęcia, ważne zdjęcia.

Żaden z bohaterów filmu nie był zaangażowany w politykę. Ale polityka ingerowała w ich życie i to bardzo mocno. Tomasz, chcą pozostać wierny sobie traci najpierw pracę w szpitalu, potem w przychodni. Neurochirurg myje okna. Teresa pracuje w barze i tam dochodzi do pewnego zdarzenia, które jej pracodawca interpretuje jako pułapkę SB.
Teresa jest przerażona i tym co zrobiła, i ewentualna prowokacją. Błaga Tomasza by wyprowadzili się z Pragi. Przenoszą się na wieś i tam są szczęśliwi.

A kim jest Sabina? Zastanawiające, że na wielu plakatach filmowych czy okładkach książki Kundery, motywem pojawiającym się najczęściej jest melonik Sabiny.
Kochanka Tomasza to przeciwieństwo Teresy: wyzwolona, świadoma swego ciała, poszukująca rozkoszy cielesnej podobnie jak Tomasz. Melonik dla Tomasza, to ten wyróżniający Sabinę detal spośród innych kobiet. Czy jest dla niej maską? Czy może pokazuje jej prawdziwą twarz? Zauważyłam, że obok nakrycia głowy zawsze pojawia się lustro: albo ogromne, w którym Teresa się sobie przygląda albo jako element jej artystycznej twórczości. Melonik to także symbol przeszłości. Tylko czy wspomnienia o niej są dobre?

No i Karenin. Za każym razem, gdy oglądam film, płaczę.


* po czesku napisał: "Żart" , "Śmieszne miłości", "Życie jest gdzie indziej", "Walc pożegnalny" "Księgę śmiechu i zapomnienia" "Nieznośną lekkość bytu", "Nieśmiertelność" (polecam wszystkie, wręcz jako pozycje obowiązkowe :), choć "Nieśmiertelność" to jakby zapowiedź jego francuskich utworów.)

This entry was posted on 9.1.08 at środa, stycznia 09, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

5 komentarze

Anonimowy  

Polubiłam ten film dopiero, gdy przeczytałam książkę. Wtedy ta dziwna opowieść o trójce zagubionych postaci nabrałam dla mnie niemal metafizycznego sensu. Uwielbiam książkę, a film podaję jako przykład bardzo, bardzo dobrej adaptacji. Obok "Kochanicy Francuza" Karela Reisza.

10 stycznia 2008 10:00

Ja lubię też "Świat według Garpa": i książkę i film.Zresztą dzisiaj emisja na TVN Siedem o 20.05.

A jeszcze jestem ciekawa "Pokuty" wg McEwana. Książka znakomita, ciekawa jestem, i to bardzo, filmu.

Na fali podziwu dla filmu "Droga do Indii" kupiłam też książkę, ale jeszcze nie czytałam. Wydaje mi się jednak, że będzie równie znakomita jak ekranizacja. Ale kto wie...?

11 stycznia 2008 10:04
Anonimowy  

Filmu nie widziałam a KUndery też nie czytałam.

13 stycznia 2008 08:53

Judytto, bardzo gorąco polecam Ci Kunderę. Dla mnie to było odkrycie: pisarz, który potrafi niebanalnie pisać o poszukiwaniach miłości, o poszukiwaniach swojej drogi w życiu. Tak piszą tylko Czesi - nie znam polskich odpowiedników takiej literatury. I bardzo tego żałuję:(

13 stycznia 2008 15:39
Anonimowy  

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

24 września 2020 01:15

Prześlij komentarz