Wyzwanie. I to podwójne.  

Posted by Inblanco in

Wpis na blogu można zacząć banalnie. Proszę, oto przykład: uwielbiam piątki:)
Tak pozmieniałam sobie godziny pracy, że weekend rozpoczynam już o 11.00.
Powtórzę więc ów banał: uwielbiam piątki:)))

Ten również, chociaż doświadczyłam traumatycznego przeżycia. Poszłam do biblioteki i oddałam wypożyczone książki. Niby nic, ale słuchajcie, co było dalej. Oddałam, pani stwierdziła, że mam czyste konto, ja na to, że chyba od niepamiętnych czasów i ... grzecznie powiedziałam do widzenia. Weszłam do przybytku rozpusty i wyszłam z pustymi rękoma. Z trzęsącymi rękoma. I ciężkim sercem. Ech...

Nieodwołalnie ogłaszam odwyk. Do wakacji.
Sytuacja robi się paradoksalna, bo mam regał pełen książek. Nieprzeczytanych. I wciąż ich przybywa. Koniec z tym (nie z przybywaniem, bo nie dam rady nie wypożyczać i nie kupować - albo jedno albo drugie). Stosuję metodę małych kroczków (bo ja słaba kobieta jestem): najpierw odstawiam wypożyczalnie, potem księgarnie.
Rzekłam.

Wpis na blogu można rozpocząć również oryginalnie: przystępuję do wyzwania:)
Tym razem poświęconego krajom nordyckim, które pozwoli celebrować już i tak gorącą miłość do tych mroźnych acz fascynujących rejonów. I przy okazji, aby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, postanowiłam przy wyborze lektury ograniczyć się jedynie do tego, co posiadam w domu. Nie znalazłam jedynie Islandii, ale tym problemem mogę się przecież zająć w czasie wakacji, kiedy to wrócę na łono, a właściwie łona bibliotek moich ukochanych.

Nauczona doświadczeniem poprzednich wyzwań, nie podam od razu pełnej listy lektur. Bo choć lubię je tworzyć, to potem, już wybrane i spisane tytuły kojarzą mi się z obowiązkiem. Z lekturami szkolnymi! Wolę więc zdać się na żywioł i wybierać pojedynczo tytuły. A mogę wybierać np. z tego:





Od czego zacznę? Myślę.

Miłego weekendu :)

This entry was posted on 7.5.10 at piątek, maja 07, 2010 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

17 komentarze

Napiszę banalnie: wytrwałości w odwyku :) Mi też by się przydał, chociaż i tak jestem z siebie dumna, bo naprawdę ograniczyłam ilość kupowanych książek, małymi kroczkami co prawda, ale zawsze coś!
Mnie zaintrygował "Wyjątek", ciekawa okładka, ponad 600 stron...Mmmm.
Pozdrawiam ciepło!

7 maja 2010 20:28

Horrendum! Wyjść z biblioteki w stanie wskazującym na pozyskaną niewinność, z czystym kontem???Podziwiam samozaparcie. Ja mam stosik biblioteczny, a własne ustawiam na półkach, wybierając pojedyncze egzemplarze dla czystego sumienia;)
Wyzwanie czytelnicze jest okazją do sięgnięcia po niektóre z nich - u Ciebie całkiem sporo czekało na tę chwilę podjęcia wyzwania, bo temat ciekawy.
Pozdrawiam:)

7 maja 2010 21:31

Ja też banalnie- powodzenia,bo sobie takze tego życzę :)
Obiecałam sobie nawet, że wstawie na bloga foty ksiązek "do przeczytania" żeby mnie to mocniej zmotywowało. Ach ten nałóg...

7 maja 2010 22:05

ja również jestem pełna podziwu :) ja na razie walczę z książkami bibliotecznymi, bo strasznie szkoda mi je oddać bez przeczytania :) dodam, że wypożyczam zarówno na swoje konto w bibliotece jak i proszę mojego mężczyznę, by też na siebie wypożyczał dla mnie; jakbym bliżej mieszkała rodziny to pewnie i ich konta biblioteczne byłyby pełne ;)

powstawiałam na bloga co czeka na mnie w kolejce, no i owszem zaczęłam te książki, ale doszły nowe, którym nie mogłam się oprzeć....no i dalej mam sytuację patową - książek przybyło :(

7 maja 2010 22:38

Byłam taka dzielna i od września do marca nic nie wypożyczałam. Aż puchłam z dumy. Niestety, okres abstynencji był kilkumiesięczny i teraz znowu wpadłam w szpony nałogu. Znowu muszę sobie zaaplikować terapię. Jak w AA...

8 maja 2010 13:44

Nie pozostaje nic innego jak zawyć do księżyca nad zestawem... :) Bravo, bellissima :P

Pozdrawiam serdecznie :)

8 maja 2010 19:35

Ach, zebym i ja tak potrafila...! Ale jak sie pracuje w bibliotece to sie nie ma pustego konta.....

9 maja 2010 00:15

O twarda jestes ;-) a ja zrobiłam odwrotnie, odstawilam ksiegarnie i korzystam jedynie z przepastnych zasobów mojej biblioteki tudzież zbiorów znajomych :)

a do przeczytania polecam Ci 'Dzwon śmierci' bardzo mi się podobała :)

9 maja 2010 15:29

Bardzo, bardzo, bardzo polecam "Ta, którą nigdy nie byłam"! Uwielbiam Majgull, a "Ta..." powaliła mnie na kolana! Cudeńko! :)

9 maja 2010 16:57

Również życzę wytrwałości w odwyku, bo wiem, jak ciężki jest to czas :)

Wyzwania pewnie też się podejmę - właśnie rozglądam się za ewentualną listą lektur. Skromną, żebym podołała, przy nadmiarze obowiązków.

Co do biblioteki... Polubiłam ją na nowo, bo ostatnimi czasy, wypożyczałam jedynie podręczniki do literatury i lektury. Teraz wypożyczam też pozycje, do czytania dla przyjemności - wszystko przez oszczędności i wyłamywanie się od zasady "żeby czytać, muszę to kupić" :)

Pozdrawiam,
kreatywa.blogspot.com

9 maja 2010 20:18
Anonimowy  

Witam pieknie i gratuluję postanowienia. Od czasu do czasu tez tak robię ale musze przyznać, że mimo niebytności w bibliotece mój stos książek wcale nie ubywa.
Promocje internetowe są bardziej szkodliwe, przynajmniej dla mnie :)
Rozumiem Twoja rozterkę co do wyboru lektury, bo wszystkie książki zaprezentowane są świetne albo bardzo dobre (czytałam). Chyba losowanie załatwi sprawę :)
pozdr. Opty

10 maja 2010 13:56

O, też będę czytać "Ta, którą nigdy nie byłam". Nie do wyzwania co prawda, ale jednak. Zajrzę, kiedy przeczytasz, może ja też będę już po lekturze i zobaczę, co ciekawego dojrzymy w tej książce!

[i gratulacje szybkiego weekendu, to już prawie trzy dni się zrobiły. I kto mówił, że czasu nie da się rozciągnąć?]

10 maja 2010 20:53

Ja bym chciała odwrotnie - zrobić odwyk od kupowania i przerzucić się na biblioteki. Kiedyś kupowałam tylko książki, które już czytałam, zachwyciły mnie i wiedziałam, że będę do nich wracać, więc chciałam mieć je zawsze pod ręką. Niestety zarzuciłam ten zwyczaj i wpadłam w amok kupowania każdej książki, o której przeczytałam zachęcającą recenzję. Co prawda półka pełna świeżutkich czekających na przeczytanie książek cieszy niezwykle moje oko, ale kieszeń już mniej ;) W ramach poprawy idę dziś do biblioteki :D

12 maja 2010 09:49

Droga Inblanco,
przyznam, że zaniepokoiły mnie słowo 'odwyk' - jak to? pomyślałam, niemożliwe, żebyś nas opuściła i pozbawiła recenzji. Na szczęscie w miarę czytania notki, wszystko się wyjaśniło :)
Czytam 'Pensjonat' i powiem tylko, że miałaś rację.
A ze swojej strony bardzo gorąco polecam 'Fabrykę muchołapek' Andrzeja Barta. Warto!

Pozdrowienia!
Czarownica

17 maja 2010 09:37

Witam Siostry w Nałogu:)

To już 12 dzień od chwili kiedy zamknęłam za sobą drzwi biblioteki. Półka, na której starannie układałam zdobycze świeci pustkami...
Ale wytrwam. Nawet nie szaleję z zakupami, bo oparłam się przecenom z okazji targów (tych byłych i nadchodzących).
Czekam jedynie z niecierpliwością na najnowszego Irvinga... Jemu oprzeć się nie zdołam:)

Pozdrawiam wszystkich, którzy okazali zrozumienie problemu
;)))

19 maja 2010 17:34

Serdecznie zachęcam, sięgnij po "Smillę"
:)

21 maja 2010 13:53

Powodzenia na odwyku :) Ja chyba też muszę mały odwyk zrobić, bo ostatnio nie ma tygodnia gdzie bym jakiejś książki/książek nie kupiła.
W zeszłym tygodniu czytałam "Wyjątek", jak sama nazwa wskazuje wyjątkowa książka :)
Pozdrawiam,
Kass

2 czerwca 2011 14:22

Prześlij komentarz