Miałam szczęście do polonistek.
Pierwsza, w podstawówce, nie gniewała się, gdy czytało się książkę pod ławką, pytała tylko o tytuł.
Druga, w liceum potrafiła pobudzić nas do burzliwej dyskusji o przeczytanej książce. Dawała nam do czytania nie tylko pozycje z listy lektur, uzupełniała obraz epoki proponując ochotnikom ważne wtedy i dziś powieści, np. Spowiedź dziecięcia wieku, Dom o siedmiu szczytach, Sasza.
Dostałam też listę książek, które czytałam tuż przed maturą. I gdy ostatnio sama tworzyłam podobną listę, to nawet się nie zdziwiłam, że wybrałam prawie te same tytuły:
- "Mistrz i Małgorzata" Bułhakow
- "Zbyt głośna samotność" Hrabal
- "Nieznośna lekkość bytu" Kundera
- "Pomocnik" Malamud
- "Serce to samotny myśliwy" McCullers
- "Na wschód od Edenu" Steinbeck
- "Orlando" Woolf
- "Doktor Żywago" Pasternak
- "Czarodziejska Góra" Mann
- "Światłość w sierpniu " Faulkner
McCullers przeczytałam potem wszystko, co mogłam dostać. Podobnie Kundery i Hrabala.
Każde nazwisko z tej listy okazało się dla mnie ważne. Dziękuję.