Książki, które powinny mi się podobać a jednak nie przypadły mi do gustu  

Posted by Inblanco in


W poprzedniej notce wspomniałam o mojej miłości do powieści historycznych. Naprawdę, lubię ten gatunek. Szukam takich książek, w których autor potrafi oddać koloryt epoki i zaprezentować ciekawe postaci. Nie lubię, gdy bohater myśli i działa jak postać współczesna, jakby tylko przez przypadek znajdująca się w innej scenerii niż dobrze nam znany wiek XXI. Jeśli już się tak dzieje, to oczekuję dobrego uzasadnienia i umotywowania parcia pod prąd.

I właśnie takie cechy powinnam była znaleźć w bardzo komplementowanej powieści "Udręka i ekstaza" Irvinga Stone'a. Był czas, że na allegro książka osiągała zawrotne ceny. Na szczęście wypożyczyłam ten tytuł w bibliotece. I co? No i kompletnie nie potrafiłam zrozumieć zachwytów. Ale, prawdę mówiąc, nie potrafię też podać przyczyn mojej porażki. Może nie trafiłam we właściwy czas? Możliwe. W każdym dam jeszcze jedną szansę tej powieści. Może mnie oczaruje. Wszystkie wytyczne na to wskazywały...

Podobała mi się i to bardzo "Krystyna, córka Lavransa". To powieść z rodzaju tych, które czytam pochłonięta całą sobą i "z wypiekami na twarzy" (takie wspomnienie emocji z dzieciństwa:).
Sięgnęłam więc po "Olafa, syna Auduna". No i kompletna klapa... Szybko się poddałam i zrezygnowałam z dalszego czytania.

Ale te dwie książki, wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi powinny mi się podobać. A tak nie jest. Alem ja uparta i wykonam jeszcze jedno podejście. Bo kiedyś podobnie mnie odrzuciło od "Córki Wikingów" a potem, zresztą w tym roku, sięgnęłam ponownie i to było to!

This entry was posted on 6.11.07 at wtorek, listopada 06, 2007 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

4 komentarze

Anonimowy  

Z "Olafem synem Auduna" miałam dokładnie tak samo. Sięgnęłam na fali zachwytu nad "Krystyną" i... klapa. Odpadłam po paru stronach.

7 listopada 2007 17:18

No właśnie. Ja też bardzo szybko zrezygnowałam, kilka stron i dalej już nie chciałam próbować.
Ale "Krystyna ..." to moja magiczna powieść i dlatego, w antykwariacie znalazłam za parę złotych stare wydanie Olafa. I czeka.
:)

7 listopada 2007 17:40
Anonimowy  

Nie znam żadnej z tych książek o których piszesz w tym poście.
Ale bardzo się cieszę że odkryłam taki fajny blog jak tój o książkach:))))

Z pewnością będę zaglądać do ciebie, trafiłam bodajże od padmy do ciebie.

9 listopada 2007 15:02

Judytto, witam serdecznie. Ja do Ciebie zaglądam regularnie :) Na Twój trop wpadłam dzięki Chiarze76, którą również ( i tutaj się na dłużej zamyśliłam, bo to takie brzydkie słowo... podglądam.)
:)

9 listopada 2007 20:29

Prześlij komentarz