"Piąte dziecko" Doris Lessing  

Posted by Inblanco in



Zaczęłam czytać wczoraj i całe szczęście, że książka liczy tylko 140 stron, bo nie byłam w stanie jej odłożyć, dopóki nie skończyłam. Oto historia młodej pary, Harriet i Davida, którzy w szalonych latach sześćdziesiątych prezentowali niemodne poglądy na małżeństwo, seks, macierzyństwo. Postanawiają się ze sobą związać od razu po pierwszym spotkaniu. I szybko zapadają decyzje o ich przyszłości: kupują wielki dom i pragną mieć co najmniej sześcioro dzieci. I pomału realizują swe plany...

Harriet i David początkowo bardzo mnie irytowali: swoim egocentryzmem, brakiem odpowiedzialności. „Ooops, mamy dziecko, a nie stać nas na dom i pociechę...” Przyjmują więc, choć niechętnie (przynajmniej na początku) pomoc ojca Davida, zaczynają osaczać biedną matkę Harriet, która zamienia się w opiekunkę dzieci i domu. Potem zaczęłam im współczuć. Gdy Harriet zachodzi w ciążę z Benem zaczyna się horror. Dosłownie.
Te sceny, gdy ciężarna kobieta walczy z płodem, nazywając go obcym, potworem, nie pozostawiają obojętnym czytelnika. Ben, niemowlę, które jest inne odstręcza od siebie wszystkich, łącznie z matką. Czym jest więc macierzyństwo? Jaką matką jest Harriet?
Dlaczego otoczenie szuka, może podświadomie, winnych tego, jakim odmieńcem jest Ben?

Ja mam mnóstwo pytań po przeczytaniu tego utworu.

Napisane jest to mocno, choć autorka ma styl raczej oszczędny. Czasami miałam wrażenie, że biorę udział w wiwisekcji dokonywanej na rodzinie Harriet.
Właśnie, dla mnie najważniejsza była Harriet, nie David. Bo David poddał się tak jak zrobili to krewni. Podpowiedzieli w jaki sposób wrócić do wcześniejszej sielanki rodzinnej i ... Nie chcę streszczać fabuły, sami się przekonajcie.

Zapadł mi w pamięć, jako warty odnotowania fragment: „Arystokraci, owszem, oni mogą rozmnażać się jak króliki, tego się też spodziewają, ale oni maja na to pieniądze. Biedacy mogą mieć dzieci, z których połowa umiera, ale oni tego się spodziewają. Jednak ludzie tak jak my, pośrodku, muszą przywiązywać wagę do tego, ile mają dzieci, żeby móc się o nie troszczyć."

Polecam, choć uprzedzam, że nie jest łatwo stawić czoła historii tej rodziny.

This entry was posted on 4.11.07 at niedziela, listopada 04, 2007 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

0 komentarze

Prześlij komentarz