"Umiłowana" Toni Morrison  

Posted by Inblanco in ,




Moje gorączkowe poszukiwania tytułów literackich czy filmowych opowiadających o afroamerykańskich niewolnikach, zakończyły się na tych dwóch: "Chata wuja Toma" i "Korzenie". Łatwiej byłoby mi wymienić książki, opowiadające o Południu. Bo tu pasuje i Faulkner, Mccullers, Caldwell i Styron. To są moje pierwsze skojarzenia.
Caldwella nie czytałam jeszcze nic, ale o nim słyszałam. Styrona znam z "Wyboru Zofii" a na "Wyznania Nata Turnera" natykałam się wielokrotnie w różnych opracowaniach.

Co ten wstęp ma wspólnego z "Umiłowaną"? Tłumaczy chyba, dlaczego tym bardziej jest to dla mnie zapis historii Afroamerykanów.

Opowieść Morrison zbudowana jest na kontrastach: przeszłość - przyszłość oraz, co bardziej oczywiste, biali - czarni.

Fabuła, oparta na prawdziwej historii, przedstawia dzieje Sethe i jej bliskich. Sethe urodziła się w niewoli i nie znała życia na wolności. Mieszkała w "Domowej Przystani" (co za cynizm, prawda?), założyła tam rodzinę i nie była prześladowana. Gdy umiera pan Garner, właściciel Sethe, pojawia się nauczyciel. Zaczynają się upokorzenia. Nowy "opiekun" bez emocji przygląda się niewolnikom, by ich sklasyfikować pod względem cech: ludzkich i zwierzęcych.
Sethe i jej mąż postanawiają uciec. Młoda kobieta ma wtedy troje dzieci a z czwartym jest w ciąży. Gdy dziewczyna dociera do domu swojej teściowej, okazuje się, że tylko jej powiodła się ucieczka.
Po 28 dniach od przybycia pojawia się nauczyciel a Sethe zabija swą córkę.
"124 był nawiedzony. Pełen dziecięcego jadu"
Od Sethe i Baby Suggs odwracają się sąsiedzi. Dwaj synowie młodej kobiety uciekają od niej. Zostają same z małą Denver. I żyją.
Jak wyglądało takie życie? Było pozbawione emocji i uczuć. Bo uczucia zabijają. Nie pozwalają oddychać.
"Najczęściej zabijali jednak tę flirciarę, którą lud nazywa Życiem, za to że ich zbałamuciła. Przekonywała ich, że następny poranek będzie piękny, że kolejne uderzenie zegara przyniesie im szczęście. Tylko wtedy, gdy ona zginie, oni będą bezpieczni. Ci, którzy odnieśli zwycięstwo, to znaczy (...) zdołali to Życie okaleczyć, zmiażdżyć, a nawet pogrzebać, pilnowali innych, takich, którzy ciągle ulegali jego kurewskim podnietom, spoglądali w przeszłość, pamiętali , wspominali."

Ale gdy w progu domu 124 pojawia się Paul D, dawny niewolnik z Domowej Przystani wszystko pomału zaczyna się zmieniać. "Paul D (...) był za to odpowiedzialny. W jego obecności emocje wychodziły na jaw. Rzeczy ukazywały swoje prawdziwe oblicze: szarość wyglądała szaro, upał był upalny. Za oknami pojawiały się nagle widoki."

Wydaje się, że z przybyciem Paula D pojawia się szansa na normalność. Bardzo nieufnie podchodzi do tego i Sethe i Denver. "Czy będzie w porządku zaczynać od nowa i czuć? Zaczynać od nowa i liczyć na coś?"
Moim zdaniem, bardzo symbolicznie przedstawia to scena, gdy w trojkę udają się na festyn: tych troje ludzi idzie obok siebie, cieszą sie dniem i sobą, ale nie potrafią i boją się to okazać. Więc tylko ich cienie trzymają się za ręce. W innym świecie i w innym życiu taka sielanka byłaby możliwa, ale nie tu i teraz.
Gdy wracają do domu, czeka tam na nich Umiłowana. Kim jest? Czy to zjawa? Czy szalona niewolnica?
Morrison umiejętnie wplata w ten przerażający, realny świat elementy nadprzyrodzone.

Książka dzieli się na dwie części.
W pierwszej części narracja jest specyficzna. Czytamy o Sethe, by nagle, śledzić działania i myśli Paula D. Przejścia są bardzo płynne i niezauważalne. Kilka razy złapałam sie na tym, że przeczytałam kolejna stronę nie odnotowawszy, ze zmieniła się osoba, którą przedstawia narrator.
Dlaczego autorka posłużyła się tym trikiem? Bo to jedna historia, rozpisana na głosy. Bo tutaj bohater jest zbiorowy. To dzieje Afroamerykanów. Bo istnieje pamięć zbiorowa:
"Mówiłam o czasie. Tak trudno mi uwierzyć w czas. Niektóre rzeczy odchodzą. Mijają. Niektóre zostają. Myślałam, że to moje odpominanie. No, wiesz. O pewnych rzeczach zapominasz. O innych nigdy nie zapomnisz. Ale to nie to. Miejsca, miejsca pozostają na zawsze. Jeśli dom spłonie, to go nie ma, ale miejsce, jego obraz, zostaje, nie tylko w mojej pamięci, ale i tam, w świecie. To, co pamiętam, jest obrazkiem unoszącym sie gdzieś ponad moja głową. To znaczy, nawet jeśli o tym nie myślę, nawet kiedy umrę, obraz tego, co robiłam, co wiedziałam albo widziałam, będzie tam stale. Dokładnie w tym miejscu, gdzie to się zdarzyło."

To właśnie przeszłość blokuje normalność. Przeszłość Sethe i jej rodziny. Przeszłość niewolników.Wspólna przeszłość Afroamerykanów. To ich brzemię i ich dziedzictwo. Czy można o tym zapomnieć? Nie. "Ale jej rozum nie interesował się się przyszłością. Był nasycony przeszłością i ciągle jej złakniony. Nie było w nim miejsca na wyobrażanie sobie, a cóż dopiero planowanie następnego dnia."

To jednak nie oznacza, że dla nie ma już nadziei. O nią właśnie walczy na swój sposób Sethe. Potem też Denver a wcześniej przecież Baby Suggs.

W części drugiej narracja jest już bardziej przejrzysta. Może dlatego, że teraz autorka nie przedstawia bohatera zbiorowego ale skupia się na jednostkach. Tak mi sie wydaje.

Bardzo ważnym wątkiem jest w tej książce miłość matki do dziecka.
"Ryzykowne (...) Bardzo ryzykowne. Gdy była niewolnica bardzo kocha, jest to dla niej niebezpieczne. A szczególnie gdy kocha tak mocno swoje dzieci. Najlepiej, jak wiedział, jest kochać troszkę, wszystko tylko troszkę, bo jak dzieciakowi skręcą kark albo wrzucą go jak kota do worka i utopią, zostanie ci troszkę miłości dla następnego."
To są słowa Paula D. Ale podobnie myśli i Sethe: "Aż dreszcz ją przeszedł na samą myśl, że złym wychowaniem mogłaby tak idiotycznie uzależnić od siebie dziecko."

I to właśnie miłość sprawiła, że Sethe zabrała swoje dzieci do komórki... "Świadomość, że jakiś biały może bez żadnego powodu odebrać czarnemu jego całe ja. Nie tylko może go zaprząc do roboty, zabić lub okaleczyć, ale również splugawić. Tak bardzo splugawić, ze człowiek zapomina, kim był, i już nie może sobie tego przypomnieć. A choć ona sama i jej podobni przeszli przez to wszystko i nie załamali się, Sethe nie chciała dopuścić, żeby przydarzyło to jej dzieciom. Najlepsze, co w niej było, to jej dzieci. Biali mogli splugawić ją, ale nie to, co miała najlepszego - samo piękno i urok jej życia - tę jej część, która była czysta."

Sięgnęłam po ten utwór, bo znalazł się na liście "Portrety kobiet". I bardzo, bardzo za to dziękuję. Niezwykła książka.

This entry was posted on 3.12.07 at poniedziałek, grudnia 03, 2007 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

9 komentarze

U mnie w bibliotece nie ma tej książki, ale poszukam w innych. Ciekawie ją opisałaś, mam asumpt, żeby czytać:)

4 grudnia 2007 14:50

Powieść jest świetna i co ciekawe w mojej bibliotece też nie mieli tego tytułu. Dziwne, bo to w końcu noblistka. W końcu sama kupiłam książkę. I nie żałuję.
Pzdr

4 grudnia 2007 19:19
Anonimowy  

Nie mieli pewnie dlatego, że ukazała się całkiem niedawno, a starego wydania już nigdzie znaleźć nie można niestety:( Bardzo dobra recenzja!

5 grudnia 2007 06:47

A to możliwe.
Cieszę się, że Ci sie podobało, bo "ociupinkę" za długie mi wyszło ...

5 grudnia 2007 20:32
Anonimowy  

Wspaniala ksiazka. Przed chwila skonczylam ja czytac. Teraz szukam informacji o zyciu autorki i jej tworczosci. Poczatkowo nie moglam zrozumiec o co w niej chodzi. Teraz wszystko poukladalo sie i jest jasne, rowniez dzieki Twojej recenzji.

26 stycznia 2008 14:03

Ja też planuję czytanie kolejnych książek Morrison. Pamiętam, że Świat Książki wydał "Miłość" i z ogromną radością stwierdziłam, że moja biblioteka ma to na stanie :)

Polecam jeszcze recenzję Chihiro:
http://chihiro.blox.pl/2007/11/Beloved-Toni-Morrison.html

Serdecznie pozdrawiam

27 stycznia 2008 11:12
Anonimowy  

Ja ogladalem kiedys film na podstawie tej ksiarzki i od kilku miesiecy szukam w bibliotekach tej ksiazki jak narazie bez skutku ale widac po recenzji ze bardzo fajnie sie powinno ja czytac

5 sierpnia 2009 16:36

Racja, niezwykła książka! Wstrząsnęła mną szczególnie, gdyż była to moja pierwsza książka traktująca o niewolnictwie w ten sposób. Wcześniej czytałam o nim w książkach historycznych czy też czerpałam wiedzę z filmów. W "Umiłowanej" odnalazłam prawdziwą historię, żywe uczucia, poruszające cierpienie, będące wynikiem zniewolenia. Piękne dzieło!

20 marca 2010 14:01

Powinna być wznawiana przez lata... co roku... znaleźć się na liście jakiejś... Emocje, historia, literackość...

14 października 2019 20:13

Prześlij komentarz