No i wróciłam  

Posted by Inblanco in

Byłam we Wrocławiu, mieście, które bardzo mi się podoba. Spędziłam ten czas bardzo sympatycznie, i tylko szkoda, że pewnie następnym razem wybiorę się tam dopiero w lipcu lub sierpniu. Ehhh, nie można mieć od razu wszystkiego, prawda?

Wróciłam ze stolicy województwa dolnośląskiego z kilkoma miłymi prezentami:
1. "Burza z krańców ziemi" Asy Larsson
2. "Pan wzywał, milordzie?" sezon I-IV (bo zamówienie ze sklepu internetowego, miało być zrealizowane, miało, miało i ... się nie zrealizowało, a sklep nadal pokazuje serial jako produkt dostępny. Palanty!)



Kupiłam sobie też lampkę, na która polowałam od dłuższego czasu. Ma dawać miłe światło i ładnie się prezentować. Mnie się podoba:) (moja to ta środkowa w trzecim rzędzie lub pierwszym, zależy jak liczyć;)







No i polowałam na sofę: taką przepastną, z szerokim siedziskiem, żeby można było swobodnie siedzieć z podkulonymi nogami, żeby można się było zakopać między poduszkami, wygodnie oprzeć i ... czytać! Znalazłam. W sklepie mościłam się na niej jak jakaś kokoszka, ale spełnia me wymagania prawie w stu procentach. Prawie, bo wolałabym żeby nie była aż tak prostokątna. Ale poza tym jest cudna!

Niestety, prawie nic nie czytałam. Ale i tak bawiłam się przednio! Ostrów Tumski, jak zawsze jest przepiękny. Deptaki nad Odrą pełne zakochanych par, miasto jest pięknie oświetlone wieczorem, mnóstwo kafejek, pubów, restauracji. Kuszą i czarują z każdej strony.
Było naprawdę miło, ale chciałabym jednak wiedzieć, kto w końcu wygrał w te scrabble ;)

This entry was posted on 18.2.08 at poniedziałek, lutego 18, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

9 komentarze

Anonimowy  

To musial byc bardzo mily wyjazd...
lampa piekna, o sofie nie wspominjac:))

18 lutego 2008 12:13
Anonimowy  

Czyli dobrze się bawiłaś a to najważniejsze:)
Książki pewnie zdąrzysz jeszcze poczytać, natomiast taki weekend bez nich a za to z fajnymi przeżyciami również jest interesujący:))

18 lutego 2008 15:14
Anonimowy  

mam nadzieje, ze plyty kupilas w ramach promocji britcomow? ostatnio widzialem po 20 zybli za sezon.

18 lutego 2008 15:30

Było naprawdę fantastycznie:)Choć z tą sofa to zaczyna się robic problem: ma 242 cm a ja mam miejsce na 220-230. Chyba będę musiała zrobić przemeblowanie, bo zapalałam miłością ogromną do Don Carlosa (pikantna nazwa dla sofy, prawda? ;)))

Płyty udało mi się kupić taniej niż po 39,90 a taka była cena startowa. Teraz oddaję się rozpuście oglądania bez umiaru :) Czekam zawsze na Mabel (ten głos!). Ale lubię ich wszystkich.

19 lutego 2008 11:55
Anonimowy  

A to dlatego szanowna milczała :)
Fajna sofa i już się roztapiam w myslach o mojej przyszłej sofie, wielkiej, głębokiej i poduchowej, która jest tak wielka, że wymagać będzie przemeblowania całego salonu. Ale co tam, raz się żyje ;)

19 lutego 2008 13:17
Anonimowy  

nie umiem teraz zostawiać tu komentarzy, więc będę musiała jako anonim...
A chciałam napisać, że ja już po lekturze "Burzy..." i trochę mnie rozczarowała. Spodziewałam się chyba czegoś lepszego, ale może to ja tak mam. Pozdrawiam, Chiara76.

19 lutego 2008 16:28

Żeby znaleźć tę sofę, musiałam wcześniej wymościć się na kilkudziesięciu nieudanych podrobach idealnej sofy. Trzeba mnie było widzieć w sklepie ... ;)

Mam nadzieję, ze "Burza..." będzie mi się podobała, bo zdążyłam przeczytać kilka stron "na próbę" i było całkiem, całkiem. Ale zobaczymy :)
Czytam dalej "Trzeci znak" i już mi się podoba. Nie jest świetnie, ale lektura sprawia mi przyjemność. Czyli, źle też nie jest ;)))

19 lutego 2008 21:12

Mam nadzieję, że udało Ci się zwiedzić moje miasto, choć przyznaję, że najpiękniejsze jest wiosną i latem. Ja już nie mogę się doczekać spacerów po Ostrowie Tumskim :))

28 lutego 2008 02:12

Solardew, z Wrocławiem byłam zawsze silnie związana. Ale początki były zdecydowanie na nie. Tylko, że znajomość zawieraliśmy w zasadzie z okiem autobusu lub pociągu, no i dworca PKP. I dopiero kiedy wybrałam się na miasto, oglądałam je na własne oczy, to się zakochałam:) Rynek, Ostrów, Katedra, piękne miejsca nad samą
rzeką... podziwiam.
Tyle się teraz u Was dzieje, miasto się zmienia, rozwija i to po prostu widać :)
Moja siostra już zdradziła rodzinne strony i zamieszkała we Wrocławiu, więc będę tam częstym gościem.

Nie lubię jedynie autobusu do Ikei ;))
Pozdrawiam serdecznie :)

28 lutego 2008 20:27

Prześlij komentarz