"Portret damy" Henry James  

Posted by Inblanco in ,


Isabel Archer, tytułowa dama z powieści Henry Jamesa, jest młodą, inteligentną Amerykanką, której los zgotował kilka niespodzianek. I jak to z niespodziankami bywa: czasami cieszą, czasami rozczarowują.
Przygoda Isabel rozpoczyna się, gdy jej ciotka z dalekiej Anglii odwiedza ją w Albany. Pani Touchett jest zainteresowana swoją siostrzenicą, którą postrzega jako oryginalną i mądrą. Proponuje jej podróż na stary kontynent...

To zderzenie dwóch kultur, to podobno ulubiony motyw Henry Jamesa. W tej powieści jednak był mało zauważalny. Może Henrietta, przyjaciółka Isabel, postrzelona amerykańska dziennikarka dużo na ten temat mówi, ale moim zdaniem autor naszkicował tę postać ze zbyt dużą dozą ironii, by traktować ją zupełnie poważnie. Wojująca, zarabiająca samodzielnie na życie, otwarcie głosząca niewygodne poglądy, potępiająca gnuśne życie arystokracji - oto Henrietta, której zacietrzewienie w naprawianiu świata bywało bardzo śmieszne.

Isabel przyjaźni się z dziennikarką, bo podoba się jej wolność, która pozwala Henriecie na decydowanie o własnym losie. Bo wolność to dla Isabeli jeden z najcenniejszych skarbów: "Wolność to coś bardzo pięknego, człowiek powinien z niej zrobić dobry użytek. Inaczej okryłby się hańbą." Dla niej rezygnuje z bycia z mężczyzną, który ją fascynuje, ale i przeraża silną osobowością: "Jego wpływ na nią polegał częściowo na tym, że odbierał jej poczucie wolności. Miała przykre wrażenie, że zjawiając się przed nią, popycha ją w jakimś kierunku, przytłacza swoją obec­nością. Narzucał się jej wyobraźni i czasem przyłapywała się na tym, że z lękiem myśli, czy Caspar Goodwood nie skrytykuje jakiegoś jej postępku; z niczyją opinią nie liczyła się do tego stopnia, ale często zastanawiała się, jak on ją osądzi."
Gdy Isabel wychodzi za mąż, jej niezależność jest w jej mniemaniu niezagrożona, bo sama ma wiele do zaoferowania wybrankowi: "Kocha Gilberta Osmonda nie za to, co ten człowiek naprawdę ma, ale za jego niedostatki, w których dopatrzyła się chluby". Romantyczne, prawda? A więc: "
Wszystko było jasne, kochała go, należał do niej, wiedziała, że będzie mu użyteczna. Może skapitulować z pokorą i zaślubić go ze szczególną dumą, ponieważ nie tylko bierze, lecz także wiele nawzajem daje."
Te refleksje nie są przecież naganne ani godne potępienia, ale mnie irytowały. Może dlatego, że wyobrażenie Isabel o świecie zostało mocno ukształtowane przez książki: lubiła chyba romantyzm i podzielała upodobanie do elementów gotyckich, które królowały w tamtym okresie. Albowiem bohaterka tak definiuje szczęście: "Kareta mknąca wśród ciemnej nocy, tętent czwórki koni na niewidocznej w mroku drodze - oto, jak sobie wyobrażam szczęście. "
Wydumane, to za mało powiedziane. Ale zdziwiła mnie tym bohaterka: nie pasowało to do niej. Za te mrzonki romantyczne zostanie ukarana: o jej losach zdecydują osoby, których intencje nie będą czyste. A małżeństwo stanie się wielką pomyłką, od którego młoda kobieta nie będzie mogła uciec.

Podobała mi się narracja w tej książce: bezpośrednie zwroty wszechwiedzącego narratora do czytelników; wyrażanie obaw, jak przyjęte zostanie wyznanie o wadach bohaterki; podkreślanie jej zalet. Trochę staroświeckie, ale urocze :)

Isabel miała wiele zalet i wiele wad. Walczyła z ograniczeniami, jakie niosło bycie kobietą w tamtych czasach, starała się żyć, tak jak chciała. A to, że jednym z jej pragnień było bycie lubianą przez wszystkich? Uchodzenie za doskonałość? Owszem, to przejaw próżności, ale tak bardzo to było ludzkie, że nie przeszkadzało mi to w obcowaniu z Isabel.

"Portret damy" to wnikliwa analiza psychologiczna; to pełny i bogaty obraz młodej kobiety, który w wielu aspektach wciąż jest aktualny.

Isabel Archer może być jedną z nas.


Powieść można odczytywać na wiele sposobów, ale moja interpretacja skupia się na postaci głównej bohaterki, zgodnie z wyzwaniem, w ramach którego tę książkę przeczytałam.

This entry was posted on 19.2.08 at wtorek, lutego 19, 2008 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

1 komentarze

Anonimowy  

Obejrzałam niedawno film na podstawie tej powieści. Zauroczyła mnie bogata gama emocji bohaterów, tak rzadko uwzględniana w powieściach opisujących te "staroświeckie urocze" czasy ;)

pomijam to że uwielbiam wręcz filmy z Nicole i chłodny artyzm dziewiętnastowiecznej Anglii.

film jest nietuzinkowy i niesamowicie romantyczny a muzyka wprost porywająca do tańca przed kryształowym lustrem...

czekam na kolejną ekranizacje, która dorówna portretowi świata marzeń o mglistej miłości.

16 września 2008 20:23

Prześlij komentarz