Zmiana upodobań?  

Posted by Inblanco in

Zaczynam się trochę niepokoić: co wezmę do ręki kryminał, to zazwyczaj doczytuję do połowy książki i na więcej nie mam ochoty. Kiedyś wręcz pochłaniałam powieści z tego gatunku. Nie powiem, żebym czytała wszystko jak leci, bo jednak miałam też jakieś osobiste kryteria tzw. "dobrej książki"(taki wór bez dna... ? Nie, nie ;).
I np. do tej kategorii nigdy nie mogłam zaliczyć Cobena, choć bije rekordy popularności. Mnie irytuje.
Oprócz wymienianych na blogu przeze mnie autorów, czyli Mankell, Leon, Wahloo/Sjowall, lubię też Rankina, George, Slaughter, Saylor. Marinina jest nierówna: obok rzeczy, które czytało mi się z wielką przyjemnością, zdarza się jej przynudzać. A Nastia denerwuje mnie niewymownie w każdej z jej powieści. Akunin to dla mnie też raczej niezrozumiały fenomen.
Do czego zmierzam? Ano, czytam teraz "Trzeci znak" i ... nic. Żadnych emocji ta książka we mnie nie wzbudza. A powinna!
To samo mam z szeroko pojętej fantastyki: nie ciągnie mnie ani do s-fi ani do fantasy. A kiedyś tak to lubiłam...

Czy to znaczy, że mój gust się na nowo "generuje"? ;) Trochę to wkurzające, bo mam zakupionych kilkanaście, albo i dziesiąt, książek z tych gatunków. Nie można było wcześniej dać mi znać? Ciekawe, kto za tym stoi...

PS. Pocieszam się wszakże, że to tylko przejściowe.

This entry was posted on 3.2.08 at niedziela, lutego 03, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

7 komentarze

Anonimowy  

A wiesz, że ja mam bardzo podobnie. Robię się coraz bardziej wybredna i coraz trudniej mnie zadowolić. Tyczy się to zarówno książek, jak i filmów. Może teraz bardziej idę na ilość niż jakość? Eeee, nie wiem, ale też mnie to odrobinę niepokoi.

4 lutego 2008 11:49
Anonimowy  

a mnie się "Trzeci znak" podobał...może faktycznie to przejściowe? A może znudziłaś się kryminałem?
Ja akurat podejrzewam, że zawsze będę wierna temu gatunkowi, ale...różnie to bywa;)

4 lutego 2008 22:54

Zosik, z filmami rzeczywiście też mam podobnie. Cieszy mnie to, że nie jestem sama w tym cierpieniu;))

Chiaro, gdyby kryminał mi się znudził to bym cierpiała. Bardzo lubię te opowieści (nie jestem pewna jakiego czasu mam uzywać? przeszłego? buuu...) ale prawda jest taka, że ostatnia powieść, która mi się podobała to "Spirala śmierci" Lehtolainen. A czytałam to w sierpniu 2007. Sporo książek od tego czasu przewinęło mi się przez ręce, ale to były nieudane wybory.
Zobaczę, czy Rankin mi pomoże odczarować tę sytuację...

"Trzeci znak" - stąd moje zdziwienie. Byłam pewna, że mnie wciągnie. Ale przeczytałam dopiero kilkanaście stron. Może za szybko zaczęłam marudzić?

5 lutego 2008 08:16
Anonimowy  

Mam podobnie...
Raz że ochota na kryminały przeszła a dwa to tylko dobre książki kryminalne mogę czytać.


Jedynie: Mankell, Camilleri, Donna Leon to tak.
Również Chandler itd. ale ostatnio zmniejszona ochota.

6 lutego 2008 11:23

Ja spróbuję jeszcze poczytać ten "Trzeci znak", a jak nic to nie da, to wypożyczę ostatniego Rankina. On zazwyczaj baaardzo mi się podobał! Camilleriego coś czytałam, ale nie pamiętam co to było. Wrażenia zostawił pozytywne. Już wiem, to był "Złodziej kanapek."

6 lutego 2008 18:34
Anonimowy  

Hej!
Ja miewam różne fazy, po czym czuję przesyt i zmnieniam gatunek, tematykę. Na dłuższy czas odeszłam od fantastyki, teraz do niej wracam. Mam ochotę na różne rzeczy, ale zupełnie mnie nie ciągnie do tzw. literatury kobiecej. Harlequinów nie tykam, ale i obyczajowe powieści o miłości, małżeństwie, zdradach, rozwodach, życiu rodzinnym itd. obchodzę z daleka.
Co do kryminałów, to trochę mi się przejadły, bo większość jest nijaka i nic mi po nich nie zostaje w pamięci. Muszę sobie zapamiętać nazwisko Rankin (nie znam) i sprawdzić, czy mają w bibliotece. Donny Leon, niestety, nie mają, a ciekawa jestem, czy by mi pasowała.
Pozdrawiam.

24 lutego 2008 22:48

Bruixa, ja miałam podobnie z tymi obyczajówkami. I to dobrych kilka lat: wydawało mi się , że to tylko strata czasu. A teraz sprawnie napisaną opowieścią o miłości, rodzinie itd nie pogardzę.Czasami mnie wręcz do nich ciągnie :)

A Leon i Rankin są świetni. Z tym, że Leon, moim zdaniem jest zdecydowanie bardziej oryginalna. Bo gdzie dzisiaj znajdziesz detektywa z uporządkowanym życiem rodzinnym? Kochającym żonę i dzieci z wzajemnością? A do tego opisy włoskiego jedzenia i wina ... mniam!
Rankin tez jest mniam, ale jego bohater to taki typowy współczesny "facet po przejściach". Spotkasz takich wielu w dzisiejszych kryminałach, ale moim zdaniem Rebus jest jedną z lepiej napisanych postaci tego typu. Lubię go :)

26 lutego 2008 21:27

Prześlij komentarz