"Droga" Cormac McCarthy  

Posted by Inblanco in ,


"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" - tak obrazowo potraktował McCarthy Człowieka, Ziemię i Cywilizację.
"Droga" to rozpisane na ponad 200 stronach epitafium ku pamięci tych trzech, jak by się zdawać mogło, Stałych. Stałych? Niestety nie...

Świat nawiedziła nieznana czytelnikom katastrofa: wszystko spowija popiół, nieodzowna pozostałość po siejących zniszczenie pożarach. Przez tę krainę wędruje dwójka ludzi: Mężczyzna i Chłopiec. Nie znamy ich imion, nie wiemy prawie nic o ich przeszłości, po prostu dołączamy do ich grupy podczas jednego z postojów w lesie. Rano wyruszymy w drogę. Gdzie jesteśmy? Jaki jest dzień? Godzina? Nie wiadomo, ale i tak te dane nic nie zmienią.

Czego trzeba się wystrzegać? Innych. Nie ma już Ludzi, są Obcy, Źli i trupy. Dlatego wędrować należy z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa. Inaczej można skończyć marnie: jako posiłek łowców lub żywy inwentarz hodowlany, co w zasadzie i tak sprowadza się do pierwszej opcji, tylko trwa nieco dłużej.

Mężczyzna z Chłopcem idą, bo nic innego im nie pozostało. To codzienne podejmowanie trudów wędrówki, jest jedyną namiastką nadziei w tej opowieści. Może dotrą do lepszego miejsca? Chłopiec w to wierzy, Mężczyzna zaś... wyzywa Boga i przeklina go. Ale nic się nie dzieje. Bo przecież to, co najgorsze już się stało.

Co się dzieje z wartościami, które budowały ludzką egzystencję w czasach przed kataklizmem?
Co z pięknem, dobrem, prawdą?
"Znał już to uczucie, kryjące się za odrętwieniem i tępą rozpaczą. Świat kurczący się do surowego rdzenia rozczłonkowywanych bytów. Nazwy śladem przedmiotów odchodzące z wolna w niepamięć. Kolory. Nazwy ptaków. Jedzenie. I w końcu to, co kiedyś człowiek uważał za prawdę. Kruchsze, niżby można sądzić. Jak wiele już przepadło? Święty idiom odarty z desygnatów, a więc z własnej realności. Ubywa go, jakby był czymś usiłującym zachować ciepło. Z czasem zamigocze po raz ostatni i zgaśnie na zawsze."

Bohaterowie natykając się na innych, którym los również pozwolił przetrwać, spodziewają się jedynie wszystkiego, co najgorsze. I prawie zawsze się tak dzieje. Mimo tych wszystkich niewypowiedzianych okropności, które Chłopcu dane było zobaczyć i przeżyć, jest niosącym Nadzieję. Jest dobry i wrażliwy, jest prometejskim Ogniem, który może rozświetli mroki tych strasznych czasów. Dla niego Ojciec gotów jest na każde poświęcenie.

Książka stawia bardzo wiele pytań. Pokazuje niewygodną prawdę o ludzkiej kondycji: człowieczeństwo jest czymś, co sprawdza się w cywilizowanych warunkach, ale czy nadal obowiązuje podczas walki o przetrwanie? Miłość ma jednak szansę na przetrwanie nawet w takich okolicznościach.

McCarthy napisał tę opowieść bardzo oszczędnym, wręcz ascetycznym stylem. Krótkie zdania, zdawkowe dialogi, które jednak ściskają za gardło. Jak po zabiciu człowieka rozmawiać z dzieckiem, które to widziało? Co można powiedzieć? Gesty czułości, radość ze znalezienia pożywienia, ciepłego i suchego noclegu - to te radosne chwile w książce. Ale z każdym wyruszeniem na szarą drogę, gdy towarzyszyłam Mężczyźnie i Chłopcu wyczuwałam jeszcze jednego podróżnego, który znikał tylko na chwilę. To Przerażenie.
To uczucie nie opuściło mnie i teraz...

Jacek Dukaj ma rację, mówiąc "Niewiele znam książek tak silnie grających na emocjach"

This entry was posted on 1.4.08 at wtorek, kwietnia 01, 2008 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

10 komentarze

Anonimowy  

Ja chcę przeczytać "Drogę"!! :)

2 kwietnia 2008 10:24
Anonimowy  

Świetna recenzja Inblanco!!!!
Ja wczoraj przeczytałam, nadal targają mną niesamowite emocje. ksiązka jest Świetna!!!!

2 kwietnia 2008 10:35

Zosik, słusznie prawisz ;)

Foxinaa, dziękuję:) "Droga" to po prostu dobra literatura. Oby więcej takich przygód czytelniczych nam się przytrafiało :)

2 kwietnia 2008 17:33
Anonimowy  

Mnie jeszcze po przeczytaniu nie opuszczają emocje, a już sporo czasu minęło... Świetna recenzja!

2 kwietnia 2008 21:02

Padmo, zgadzam się, że trudno tak po prostu zapomnieć o tej powieści.
To nie ten rodzaj książki, gdzie po przeczytaniu ostatniej strony, człowiek myśli tylko o tym, co czytać dalej.

3 kwietnia 2008 20:02
Anonimowy  

No właśnie, ta recenzja jest tak świetna, że ja teraz nie wiem jak mam się zabrać do opisania książki:)

4 kwietnia 2008 11:38

Foxinaa, aż się zarumieniłam :) I Koleżanki z pracy pewnie sądzą, że nie wiadomo co mam na monitorze, żem taka czerwona... ;)))

4 kwietnia 2008 12:04
Anonimowy  

wspaniala ksiazka, polknalem w jeden wieczor i kawalek switu. wydawalo mi sie ze jestem odporny na wzruszenia i twardziel ze mnie tegi. ale chyba nie. rety...

dobra recencja. bloguj!

pozdrawiam,
B

27 maja 2008 23:15

Przeczytałam... Szczerze polecam ;-)

19 lipca 2010 12:44

Droga - wspaniała książka, piekielnie mocna i wzruszająca. Także w sferze uczuć, krzewiąca prawdziwą miłość, czystą i rodzicielską; ludzką. Teraz takiej nie ma, chyba... Droga - to jazda kolejka górską pod prąd, nie wiesz czy nie zginiesz, och... Ksiązka znakomita, mająca chyba także ciąg dalszy - Droga ślepców, którą też przeczytałam - polecam obie. A Apokalipsa, może nie nadejdzie, oby...

12 listopada 2010 16:56

Prześlij komentarz