"Weź moją duszę" Yrsa Sigurdardottir  

Posted by Inblanco in ,


Trafiłam w bibliotece na nową powieść Yrsy. I zgodnie z zapowiedzią postanowiłam ją przeczytać, mimo, że pierwsza opowieść o Thorze mnie nie zachwyciła. Tym razem podobało mi się bardziej.

Zaczyna się bardzo mrocznie: kilkuletnia dziewczynka zostaje zamordowana w wyjątkowo okrutny sposób. Czytelnik nie zna tożsamości kata ani ofiary. Wiemy tylko, że jest zima i trwa II wojna światowa.

Gdy autorka przenosi akcję do czasów współczesnych stosuje ten sam sposób organizacji tekstu, co poprzednio. Akcja podzielona jest bowiem na kolejne dni tygodnia, w czasie których główni bohaterowie zmagają się z zagadką czy raczej zagadkami.
Thora wyjeżdża do hotelu oferującego atrakcje w stylu new age, gdyż właściciel tego przybytku prosi prawniczkę o wyjaśnienie sprawy z "ukrytą wadą" posiadłości, czyli ... siejącym niepokój duchem dziewczynki, który nawiedza hotel. Gdy kobieta jest na miejscu okazuje się, że problemem gospodarza staje się nie tylko duch ale i dwa morderstwa, o popełnienie których policja oskarża Jonasa.
Kolejny raz Thora zostaje zmuszona do przeprowadzenia własnego śledztwa i podobnie jak w "Trzecim znaku" towarzyszy jej przyjaciel z Niemiec.

Dlaczego tym razem podobało mi się bardziej? Po pierwsze fabuła wciąga od pierwszej strony, po drugie umiejętnie połączono wątki spirytualistyczne z mroźną rzeczywistością Islandii :) Rozwiązanie wszystkich zagadek prowadzi do przeszłości, mimo iż minęło już 60 lat od czasów, gdy ktoś popełnił zbrodnię. Reakcje ludzi w tej sytuacji były różne: niektórzy chcieli zapomnieć o przeszłości a jeszcze bardziej im zależało, by inni jej nie poznali. Byli jednak i tacy, którzy walczyli o wyjawienie prawdy, choćby nie wiem jak ta była okrutna dla żyjących.

This entry was posted on 29.3.08 at sobota, marca 29, 2008 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

8 komentarze

Anonimowy  

przyjemnie wyczytać, że Ci się lektura podobała;)
Mnie, jak Wiesz, też. Obecnie czytam Marininę, "Zabójca mimo woli". Pozdrawiam.

31 marca 2008 16:06

Chiaro, podobało mi się rzeczywiście :) Chyba wraca mi apetyt na kryminały, co mnie bardzo cieszy.
Ja teraz czytam Childa "Jednym strzałem" i miło mi się spędza czas nad lekturą.
Marinina jest dla mnie zagadką: parę jej powieści mi się podobało bardzo a parę okrutnie mnie rozczarowało. Ale i tak, jak tylko "Zabójca..." pojawi sie w bibliotece, to wypożyczę, a jakże!

31 marca 2008 20:38
Anonimowy  

jak to "trafilam w bibliotece"?
a co z obietnicami, hę? ;)

31 marca 2008 21:53

Kubu, ale ja jestem dopiero w "fazie przygotowawczej" czyli jeszcze mogę znosić kolejne książki do domu. "Faza właściwa" czyli odcięcie od źródła dopiero (albo już) w maju ... ;)))

1 kwietnia 2008 17:18
Anonimowy  

no wiesz co, to ja od ponad dwoch tygodni jade na glodzie, a Ty co? taka z Ciebie grupa wsparcia???
;)

2 kwietnia 2008 00:39

Kubu, no i cóż ja mogę na to powiedzieć? Wstyd mi, ale i tak jedyne, co dam radę obiecać, to unikanie słowa na "b".
Czyli, jak widzisz, ja muszę malutkimi kroczkami, a nie tak jak Ty, od razu skok na głęboką wodę... Szacuneczek, przy okazji ;)

2 kwietnia 2008 17:24
Anonimowy  

nie no. ja zawsze bylem zwolennikiem ostrego ciecia. tak bylo z odstawianiem cukru, potem kawy, a teraz biblioteki :)

3 kwietnia 2008 16:04

Kubu, na trzy wymienione przez Ciebie uzależnienia, dwa zostały przeze mnie wyeliminowane: odstawiony cukier i kawa! I to w zdecydowany sposób, bez żadnego niańczenia się ze sobą :)
Z miejscem na "b" chyba będzie najciężej, coś mi się widzi. Ale Ty dodajesz mi otuchy, Miszczu mój, Tyś żywym przykładem, że wszystko jest możliwe ;)) Więc dam radę, dam radę, dam radę ... yyy?

3 kwietnia 2008 20:09

Prześlij komentarz