Na okładce stoi, że Kiran Desai jest najmłodszą laureatką Nagrody Bookera. Jest tam też cytat z Rushdiego, zachwalający autorkę. Lubię Salmana Rushdiego i okazuje się, że podoba mi się to samo, co jemu ;)
"Brzemię rzeczy utraconych" to historia kilku ludzi, znajdujących się w różnych momentach życia. Jest więc stary hinduski sędzia, jest jego młoda wnuczka, kucharz i syn kucharza, który w imię lepszego życia emigruje do USA. Każdy z bohaterów jest nieszczęśliwy, bo wszystko ułożyło się nie tak, jak sobie wymarzyli. Obarczają za to odpowiedzialnością wszystkich wokół: ustrój, sąsiadów, państwo, świat wreszcie. Wina leży zawsze po tej drugiej stronie, współodpowiedzialność nie jest nawet brana pod uwagę.
To książka o pogardzie, z której wyrasta nienawiść. W Indiach, gdzie system kastowy wciąż jest obecny, łatwo jest o takie "uzasadnione" poczucie wyższości. Stąd już tylko krok do niechęci nie tylko w stosunku do wszystkiego, co inne ale i niepokojąco podobne do nas samych.
U Desai wyśmiewa się rodzinę, sąsiada, inny naród, bo tak zachowywali się dziadowie i rodzice. Tak powstawał mit o wyższości danej rodziny. Na nim opierano poczucie dumy i godności. A że było od podstaw fałszywe, to kompletnie nikogo nie interesowało. Tylko, że w ten sposób trudno jest odpowiedzieć na pytanie: kim jestem? A więc jestem... no właśnie, kim?
Czasami nienawiść płynąca z kart powieść, aż odurzała, tak była namacalna. Z drugiej strony autorka potrafi śmiać się z przywar i ograniczeń Hindusów czy Amerykanów. Nie oszczędza nikogo, nie ma postaci, której by się nie "dostało". Ale mimo to niektórych bardzo polubiłam, nawet z tą ich głupią wiarą, że jeśli wiesz, jak korzystać ze sztućców, to jesteś więcej wart od osoby, która nadal je palcami i na autobus czeka w kuckach...
Książka obfituje we fragmenty, które można wykorzystać do ciekawej dyskusji. Ja zaznaczyłam 24 takie cytaty, ale wybaczcie, nie mam dzisiaj sił na ich prezentowanie.
Tym, którzy nie czytali polecam.
5/6
Komediantka Władysław Reymont
2 lata temu