"Penelope" reż. Mark Palansky  

Posted by Inblanco in


Uroczy film! Baśniowa opowieść o dziewczynie, która urodziła się z nosem ... świni ;) A to wszystko przez złego przodka, który, jak to bywa w bajkach dla dorosłych, zrobił dziecko służącej i potem ją porzucił. Ta z rozpaczy popełniła samobójstwo ale jej matka, zła wiedźma, na ród niecnego bałamuta rzuciła straszliwą klątwę. Pierwsza córka z lędźwi Wilhernów urodzić się ma z pewnym defektem...

I ten nieszczęsny nos trafia się Penelope (Christina Ricci), którą matka więzi w domu, by chronić ją przed okrutnym światem. Jedynym ratunkiem dla dziewczyny jest stanięcie na ślubnym kobiercu z przedstawicielem wyższych sfer (tak głosi legenda). Do domu zapraszani są więc arystokratyczni kandydaci na męża dla Penelope, których ona sobie ogląda przez lustro weneckie. Gdy oswojony kawaler prosi ją o rękę, Penelope wychodzi z ukrycia i ... to była jedna z najśmieszniejszych scen w filmie. Mocno dosadna, ale zabawna.
Jedynym, który przetrwał próbę, jest zawadiaka Max (James McAvoy), który zaprzyjaźnia się z dziewczyną, potrafi ją rozweselić. Jednak gdy ta prosi go o rękę, to Max ...

Świetnie się bawiłam oglądając ten film. Dobre aktorstwo (Reese Whiterspoon zagrała skrzący się dowcipem epizodzik) i zabawa klasycznymi składnikami dobrej baśni :) Mamy więc i blond księcia, mamy złowrogiego karła z "pirackim notesikiem" (też mi się podobała ta scena) i nadopiekuńczych rodziców. Ale jak to w życiu bywa, nie wszystko jest takie oczywiste: taki na przykład książę już w pierwszych sekundach okazuje się być francowatą, tchórzliwą gnidą.

Baaaardzo mi się podobał ten film. Taka dowcipna opowieść o zapomnianej w dzisiejszym świecie prawdzie, o której uczyły nas nasze babcie: nie szata zdobi człowieka; nie wszystko złoto, co się świeci., itd. A najważniejsze jest, by polubić siebie :)
Polecam gorąco!

This entry was posted on 4.7.08 at piątek, lipca 04, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

2 komentarze

Anonimowy  

Obejrzałam :) Podobało się :) Nawet bardzo :)

7 lipca 2008 12:48

Zosik - szkoda, że film tak przeszedł bez echa, ja przynajmniej nic o nim nie słyszałam. I trafiłam na niego przez zupełny przypadek.
A przecież ma w sobie magię podobną do "Amelii".

8 lipca 2008 19:57

Prześlij komentarz