Niezbędnik czytacza  

Posted by Inblanco in

Zawsze podziwiałam te osoby, które w najdzikszym tłumie w autobusie czy pociągu potrafią oddać się lekturze. Dla mnie to zadanie niewykonalne: nim zacznę czytać, najpierw muszę zadbać o sprzyjające warunki ;) Odpada hałas, nadaktywni współplemieńcy czy bałagan. Muszę mieć posprzątane i poukładane, wtedy dopiero jestem gotowa. Ale żeby nie było, że to takie proste...mała fotoopowieść:


Na zdjęciach oczywiście ulubione miejsce (sofa) z mało może oględną poduchą, ale za to wielkość i miękkość idealnie zgrały się z moimi potrzebami. Do tego ostatnimi czasy pled, pod którym jakże miło się zakopać. Na podorędziu herbata w ulubionym kubku (ostatnio, bo miłość do tychże zamienia się w kolejną obsesję; mam ich już co niemiara...;) oraz sezonowe owoce. Dzisiaj zdrowy tryb życia promuję z jabłkiem i gruszką.
Gdyby mimo zdecydowanych ruchów coś mnie rozpraszało, w pogotowiu zawsze mam mp4 z melodiami, które nie przeszkadzają w czytaniu.

Jest zestaw zakładek, bo a nuż zajrzę do zupełnie nowej książki i jak zaznaczyć, gdzie skończyłam czytać? Zaginania stron nie uznaję.

Do tego zestaw małego technika, tfu, czytelnika: karteluszki samoprzylepne różnej wielkości. Te większe przyklejam na stronie tytułowej i zapisuję wszystko, co przychodzi mi na myśl w trakcie czytania. Te mniejsze wskazują ciekawe fragmenty, można też coś na nich skrobnąć. Lampka obklejona znacznikami to wymóg praktyczny: gdy małe karteczki się pogubią, na lampce, pod ręka zawsze są. Wystarczy tylko podnieść rękę do góry :) Polecam!
Zestaw uzupełnia ołówek automatyczny, najlepiej taki z gumką ale ja mam też osobne mazadło.
A co!

Stosik książek to oczywista sprawa: przy łóżku poukładane są te, na których właśnie się skupiam lub planuję im się poświęcić w najbliższej przyszłości.
Czajniczek to konieczny i stały element jesienno-zimowych zadumań nad książkami. Zaparzana w nim zielona herbata smakuje najlepiej:)

This entry was posted on 26.9.08 at piątek, września 26, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

21 komentarze

Śliczna foto i nie tylko opowieść:) Ja nie mogę mieć stosików pod ręką, wszystkie książki muszą stać na półkach, bo Kociaste w chwilach galopady nie uznają świętości w postaci książek:)

26 września 2008 19:02

Moja kotka książki oszczędzała, ale już choinka to zupełnie inna sprawa... ;) Tak ze dwa razy nam poleciała, bo Jadzia "bawiła się" bombkami. A raz, gdy była jeszcze całkiem tycia, znaleźliśmy ją leżącą sobie na jednej z dolnych gałęzi... można tak opowiadać i opowiadać, prawda? :)))
Całusy dla Twojej gromadki, lubię czytać o przygodach tej czwórki :)

26 września 2008 23:22
Anonimowy  

Hmm... chciałabym zobaczyć jak wygląda Twoja książka po przeczytaniu, z tym wszystkimi małymi karteluszkami :D

U mnie zawsze bałagan jest, ale ulubiony fotel z lampom obok i kubek gorącej kawy, herbaty tudzież kakao (w zależności od pory czytania ;)) zawsze musi być.

27 września 2008 08:53

Zdjęcie książki po przejściach w następnej fotostory :)
Zazdroszczę fotela, a jesli jest z głębokim siedziskiem, takim, że człowiek się zapada w fotelu to już bardzo zazdroszczę :)
Kakao? Zapomniałam o tym szlachetnym trunku ;) Zrobię sobie dzisiaj!

27 września 2008 10:27

Wspaniałe zdjęcia i wspaniała opowieść :) Ja też mam podobnie - muszę mieć wszystko posprzątane i poukładane. Czasami zdarza mi się czytać w autobusie, ale wybieram wtedy książkę, o której wiem, że karteluszki raczej nie będą potrzebne (w razie sytuacji awaryjnej używam biletów, starych paragonów).
Jeśli chodzi o karteczki samoprzylepne, to mam cały zestawik w 3 rozmiarach i różnych kolorach :) Lampkę taką samą też mam (albo bardzo podobną, czyżby z Ikei?)
Jak to dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu na świecie!

27 września 2008 12:54
Anonimowy  

Ale Nam niespodziankę zrobiłaś Inblanco:) Mi też bardzo podobała się Twa fotoopowieść i cieszę się, że zamierzasz jeszcze jakąś nam zaprezentować:)
Ja sama też raczej potrzebuję ciszy na skupienie się nad książką lecz to jeszcze zależy od tematyki Jej i czy rzeczywiście mnie pochłonie:) Generalnie nie czytam w autobusach czy pociągach bo strasznie lubię podziwiać widoki za oknem (nawet brudne czy bardziej zadbane kamienice mego miasta:) ) ale książkę coraz częściej mam ze sobą i czytam ją np. na przystanku czekając na autobus czy czasami mając wolną chwilę wstąpię do parku i czytam przycupnąwszy na ławeczce:) Bardzo lubię takie chwile:)
Też lubię czytać czy to w moim foteliku czy na sofie a w tym już jesiennym okresie często opatulam sie kocykiem:) Herbata oczywiście też jest no i jakieś ciacho lub owoce (ostatnio królują u mnie śliwki i ananas). Czyli jak widze mamy podobnie:)
Jedynie widzę różnicę w tym,że ja nigdy nie czytam kilka książek na raz:) Zaczynam kolejną dopiero jak skończę poprzednią:) Może kiedyś się u mnie to zmieni:)
Pozdrawiam serdecznie:)
P.S. Bardzo dobry pomysł mi podsunęłaś z tymi samoprzylepnymi karteluszkami:) Jakoś do tej pory nie wpadłam na to, gromadząc przemyślenia w swej głowie, dzieląc się nimi z mą siostrą tudzież coś pisząc na kartce :)

27 września 2008 13:17
Anonimowy  

Samoprzylepne karteluszki też mam;)Bardzo przydatne.

27 września 2008 15:44
Anonimowy  

Nie potrafię czytac w żadnym środku komunikacji.Potrzebuję ciszy. Nie słucham też wtedy żadnej muzyki.Nie musi byc posprzątane, jestem raczej bałaganiarą. Herbata zawsze , coś dobrego do chrupania. Karteczki nie zawsze.
Twoje fotostory bardzo ciekawe.

27 września 2008 18:37

Lilithin - ja w pociągu lubię słuchać audiobooków. I choć zawsze mam ze sobą książkę (bo jak bez niej? toż to czysta abstrakcja ;)) to nawet jak jest mało współpasażerów i jest cicho, to trudno mi się skupić. Może to też kwestia skaczącej czcionki? :)
A lampka z Ikei :)

Paulina -czytanie na świeżym powietrzu ma zupełnie inną jakość, prawda? Mam ulubione ławeczki i w ciepłe dni zaglądam tam z psem: ona wącha wszystko dookoła, a ja czytam :)
Karteczki są świetne! Najbardziej lubię je za to, że nie fruwają mi po całym mieszkaniu, tylko grzecznie przyklejone czekają w książce. Polecam.

Nutto - a jak fajnie wygląda książka poobklejana tymi kolorowymi karteluszkami :) Ładne i praktyczne ;)))

Szamanko - no to mamy podobnie. Prawie ;)
Jedyną wadą, jaką dostrzegam w pasji czytania, jest właśnie dodatkowe umilanie sobie czasu lektury chrupaniem. To może okazać się zgubne, dlatego ja ostatnio chrupię tylko zdrowe rzeczy. Ale z książką przed nosem znacznie lepiej smakują orzeszki, ciasteczka kruche, czekolada, rodzynki w czekoladzie, paluszki... ech... dla mnie to rejony zakazane:) A sery pleśniowe? Ojej, muszę pomyśleć o czymś innym ;)))

27 września 2008 19:37

Bardzo fajne zdjęcia. Ja jestem zupełnym przeciwieństwem Ciebie - czytam nonstop, wszedzie i w każdej sytuacji. Podjrzewam jednak, że mój styl czytania (wynikający głównie z braku czasu) zniechęca mnie do wielu lektur, wymagających wielkiej uwagi. W ciągu ostatnich trzech lat najwięcej książek przeczytałam usypiając córkę, śpiewając jej kołysankę i klęcząc koło łóżeczka:)

27 września 2008 22:50
Anonimowy  

inblanco fotel z tego typu gdzie lekki ruch wywoluje bujanie :D

A co do kakao to polecam zrobic je sobie z bita smietana :D

28 września 2008 05:47
Anonimowy  

Inblanco prawda, to jest już zupełnie inna jakość. Dotychczas jak tylko robiło się ładniej to wychodziłam na balkon coś poczytać. Jednak raz czytając książkę w parku nad stawem stwierdziłam,że taki klimacik mi baardzo odpowiada:) Tylko niestety nie mam psa więc sama chadzam a najwyżej potem obok siebie mam gołębie a w stawie kaczki i łabędzie:) ... A karteczki napewno zacznę stosować i wykorzystywać na maxa;)
pozdrawiam:)

28 września 2008 15:32
Anonimowy  

u mnie niezbędna jest w miarę cisza , także zakładki (wybieram do książek pod kątem nastroju;), także jednak umiem słuchać mp3 ale podobnie, jak Ty mam wybrane słuchanki...

28 września 2008 18:47
Anonimowy  

A ja czytam nieraz w autobusach bardziej w tramwajach.
Ale w domu to czyta się najlepiej :)

28 września 2008 19:15
Anonimowy  

fajny kolaż, naprawde:)

28 września 2008 22:10
Anonimowy  

A ja chyba nie pamietam, kiedy mogłam sobie spokojnie siąść w fotelu, wziąć do ręki kubeczek, okryć się kocykiem i spokojnie poczytać ksiązkę. Ostatnimi czasy czytam praktycznei tylko w tramwajach, autobusach i pociągach.
Zdjęcia świetne:)Z samoprzylepnych karteluszków też korzystam:)

29 września 2008 07:42

Anno - ja ze sobą targam zawsze jakąś książkę, bo a nuż trafi się jakiś przestój w obowiązkach ? :) Ale to się zdarza rzadko a przy tym ciężko mi się skupić poza moim gniazdkiem, więc w zasadzie ten bagaż jest prawie zawsze zupełnie zbędny. Ale wyjść z domu bez książki już nie umiem... no chyba, że na zakupy.

Hasito - ta bita śmietana to już za dużo grzechów jak na jeden raz ;))) Mniam!

Paulino - mnie brak balkonu bardzo doskwiera. Jak jestem u siostry, która takowy posiada, to już poranna kawę piję na balkonie, przeglądam gazetki, pochłaniam musli... rozmarzyłam się :) Mogłam tam siedzieć cały dzień :)))

Chiaro - ja w zasadzie zakładki też zbieram, ale co to za kolekcja, kiedy najładniejsze okazy są cały czas pochowane w książkach ? ;)
I ich nie widać, czasami przez rok, albo i dłużej...

Judytto - mnie najbardziej jeszcze wychodzi czytanie w kolejce do lekarza. Jak nie jestem umierająca, albo nie zostałam otoczona przez gadatliwe staruszki, to kilka stron uda mi się przeczytać.

Ice - miło mi :) dzięki.

Shalava - to życzę odrobiny spokoju, by można było zaszyć się w domowym zaciszu i bezkarnie czytać i czytać i czytać... ale prawda jest też taka, że jak człowiek musi rozsądnie gospodarować czasem, to znacznie więcej uda mu się przeczytać. Bo wykorzystuje każdą wolną chwilę do tego i nie pozwala na marnowanie cennego "surowca" ;)

29 września 2008 08:27

również zachwyciłam się relacją fotograficzną dotyczącą czytania. niby tylko zdjęcia przedstawiające najzwyklejsze rzeczy, dla mnie jednak to jest cudne:)

29 września 2008 20:10

holka polka - dziękuję za miłe słowa :)

30 września 2008 18:16
Anonimowy  

Ciekawa notka :) Każdy ma jakieś swoje upodobania i wymagania :) Ale przyznam, że w autobusie też potrafię się czasami skupić :) Trudne to jest, ale do zrobienia :)

30 września 2008 19:22
Anonimowy  

Fajny kolage wyszedł i mam nadzieje, że zapoczątkowałaś nowy "trend" i nne czytelniczki pójdą w Twoje ślady. Chętnie popatrzyłabym jak czytają. U mnie jednak brak byłoby przyklejek, które kojarzą mi sie głównie ze znaczeniem tekstów do pracy mgr. Już częściej myslę o ołówku, choć zwykle nie chce mi się iść na poszukiwania i w rezultacie coś ciekawego mi umyka i potem szukam i szukam. Lenistwo to pracochłonna wada;)

30 września 2008 21:37

Prześlij komentarz