"Czułość wilków" Stef Penney  

Posted by Inblanco in



Bardzo lubię powieści, których akcja rozgrywa się w zawiewanych śniegiem miejscach, gdzie natura pokazuje swoje groźne oblicze. Skrzypiący mróz, sypiący bez ustanku śnieg, wyjące mroźne wiatry a ja sobie siedzę/leżę na przytulnej sofie, w ciepełku i z prowiantem znajdującym się na wyciągnięcie ręki.
Dlatego też "Czułość wilków" mi się podobała. Bo przeżyłam niebezpieczną przygodę, walcząc z odmrożeniami i strachem, gubiąc się w kanadyjskich lasach, ale tylko do momentu, do którego nie odkładałam książki. Po zamknięciu "Czułości wilków" wszystko wracało na swoje miejsce. I zapominałam o powieści... co jest jej zaletą i wadą jednocześnie.

Początek historii jest moim zdaniem nieco nudny, przynajmniej ja nie bardzo byłam zainteresowana tym, co się działo na kolejnych stronach. Potem jednak, nawet nie wiem kiedy się to stało ani jak, zaczęłam niecierpliwie wyczekiwać kolejnych spotkań z bohaterami książki.
A jest ich bez liku: mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, rodzice i dzieci, człowiek i natura.

Najważniejszą postacią jest Lucie, matka Francisa, który zaginął tuż po tym, jak jeden z traperów został zamordowany. Poznajemy losy tej kobiety, ale tylko wyrywkowo, pozwala się nam zobaczyć jedynie fragment, wycinek z przeszłości tej bohaterki. Przyszłość zresztą okaże się równie tajemnicza, bo nie dostaniemy odpowiedzi na nękające pytania: i co się stało dalej?
Dostaliśmy szansę obserwowania bohaterów jedynie przez pewien okres czasu i powieść równie tajemniczo się kończy, jak i zaczyna.

Lucie wyruszając na poszukiwania syna tak naprawdę odnajduje siebie. Dopiero podczas morderczej wędrówki z milczącym olbrzymem Parkerem zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć, marzeń, pragnień. Wiele musiała przejść, by zrozumieć, że jest nieszczęśliwa. A czy coś się zmieni po jej powrocie do domu? Nie wiem. Czy odważy się na kolejne zmiany, mogące przynieść jej odrobinę szczęścia? Autorka nie daje na to odpowiedzi, jak na wiele innych pytań. Wysyła swoich bohaterów w ciemną, zimową noc do lasu i zostawia ich tam. Dojdą do celu wędrówki? Nie wiem.

Ale i tak, najważniejsze jest by stawiać pytania, bo odpowiedzi można poszukiwać wszędzie, choć nie zawsze są satysfakcjonujące.

4/6

This entry was posted on 4.10.08 at sobota, października 04, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

2 komentarze

Mam tę książkę na półce "do przeczytania" - jednak jakoś wciąż mi brak czasu ;-) Też kocham książki o zimie, zimą się dziejące i zimą tchnące (ulubiona: "Smilla w labiryntach śniegu") - każda śnieżna okładka książki lub film o tej tematyce mnie przyciąga. Trochę irracjonalne, ale lubię w ten sposób dobierać sobie lektury :-D

6 października 2008 23:15

Też tam mam! :)
"Smillę ..." kiedyś kupiłam, po obejrzeniu filmu, który mi się bardzo podobał.
A moja ukochana zimowa książka to "Krystyna, córka Lavransa"

7 października 2008 12:03

Prześlij komentarz