Filmowa Christie  

Posted by Inblanco in


Obejrzałam sobie w weekend dwie ekranizacje powieści Agathy Christie: jedna z Herculesem Poirot (bleee) a druga z Panną Marple (mniam!).

"Przygoda kucharki z Clapham" chyba nawet nie jest nakręcona na podstawie kryminału Agathy, w każdym bądź razie zagadka była banalnie prosta i zwyczajnie nudna. Pewne tropy były oczywiste dla widza od razu, więc czekanie aż wpadnie na to Poirot okazało się jedynym ekscytującym momentem serialu. Trochę to za mało...
Tak więc z małym Belgiem daję sobie tymczasowo spokój. Tymczasowo, bo poczekam aż w kiosku pojawią się najnowsze odcinki z detektywem, te oparte na powieściach pisarki. Oglądałam kilka tych odcinków w tv i uległam urokowi zarówno angielskich krajobrazów, jak i zepsutej arystokracji. Moje ulubione to "Pięć małych świnek" i "Niedziela na wsi".

Zupełnie inaczej odebrałam natomiast film z panną Jane Marple, bohaterką "Morderstwa na plebanii". Zaskakujące rozwiązanie, nawet sympatyczna główna bohaterka (czego o Herkulesie powiedzieć się nie da), galeria barwnych i ekscentrycznych postaci, ładne zdjęcia.
Faceci w filmie prawie co do jednego ciapowaci i manipulowani przez kobiety, które zdecydowanie były górą w tej opowieści. A do tego domek panny Marple - przepiękny! Całość bardzo smakowita.
Słowem, kolekcję "Marple" polecam. Ja będę uzupełniać swoje zbiory o kolejne tytuły. W domu czeka na mnie jeszcze "Noc w bibliotece".

Na niedzielne popołudnie w gronie rodzinnym, z ciastem i herbatą: idealne!

This entry was posted on 13.10.08 at poniedziałek, października 13, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

6 komentarze

Anonimowy  

A aktorka grająca panne Marple wygląda tak, jak sobie ją wyobrażałam, czytając powieści.

13 października 2008 16:45

Nie mam pojęcia, jak wygląda panna Marple w powieściach A.CH., bo czytałam chyba tylko właśnie "Morderstwo na plebanii" ale nie dokończyłam. Widziałam za to kilka różnych filmowych wersji tej postaci i różniły się od siebie, jak dzień od nocy ;))) Za prawdziwy ewenement można chyba uznać Margaret Rutherford: zażywna, postawna, z dudniącym głosem baba koń, babo chłop (mogę jeszcze tak długo;)... gdzie jej do tej delikatnej i subtelnej, acz spostrzegawczej i błyskotliwej Geraldine McEwan :)

Link do zdjęcia Margaret(na własną odpowiedzialność:)))

http://imagecache2.allposters.com/images/pic/MMPH/175168~Margaret-Rutherford-Posters.jpg

13 października 2008 18:30
Anonimowy  

a nam się podoba ten aktor grający Poirota;)
Za to, niestety, strasznie często zmieniali w tych ekranizacjach książki , dodawali coś od siebie.
ta Panna MArple całkiem przyjemna, ale ja w swojej wyobraźni widziałam ją jakoś inaczej (chociaż sama nie wiem do końca, jak;).

13 października 2008 23:38

Mnie Suchet też odpowiada jako Poiroit, co nie zmienia faktu, że irytuje mnie ogromnie postać detektywa. Nie lubię takich typków ;) Że niby jego wszystkie fiksacje usprawiedliwiać ma jego geniusz? Ja tego nie kupuję :)
A poza tym zawsze wydawała mi się podejrzana jego wyjątkowa powściągliwość seksualna...
;)))

14 października 2008 18:46
Anonimowy  

A ja jakoś wolę Poirot'a. Z tego serialu Miss Marple widziałam pierwszy odcinek i wkurzyłam sie na interpretowanie tej postaci jako mściwej i zgorzkniałej staruszki. Moze dlatego, ze Miss Marple jest moją ulubioną postacią z kryminałow Chrsitie, czułam sie, jakby ktoś nakręcił paszkwil o mojej ukochanej cioteczce;) No poza tym co Amerykanie moga wiedziec o angielskiej prowincji i tamtejszych starych pannach?

14 października 2008 22:20

Ja jeszcze nie widziałam pierwszego odcinka. W "Morderstwie na plebanii" Marple jest zdecydowanie sympatyczną postacią - może więc i dobrze, że zaczęłam od tej części ;)
Ale byłam przekonana, że film jest brytyjski, choć może sugerowałam się tym, że McEwan jest Angielką.

15 października 2008 13:55

Prześlij komentarz