Od tygodnia próbuję przebić się przez "Narodziny Wenus" Dunant. Wybierając ją wiedziałam, że będzie to książka z gatunku tych łatwych i przyjemnych. A po spodziewanych traumach kabulskich i maratonie bombajskim, szukałam czegoś właśnie z taką etykietką. Niestety, nie jestem w stanie przebrnąć przez początek: denerwuje mnie główna bohaterka, denerwuje mnie to, że domyślam się dalszych losów głównych postaci (może się mylę, ale w trakcie prób lektury dominuje u mnie to jakże wkurzające uczucie). Nie chcę się dalej męczyć i wymieniam ten tytuł na mój najnowszy nabytek "Spadając" Dona DeLillo. Powieść mocno przygnębiająca, ale napisana po mistrzowsku (jestem w połowie) .
Komediantka Władysław Reymont
2 lata temu