"Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof" Marisha Pessl  

Posted by Inblanco in

Pytanie do moli książkowych: wyobrażacie sobie życie bez książek? Egzystencję, w której szelest kartek, zapach świeżej farby drukarskiej, dotyk gładkiej okładki, nie będzie Was cieszył?
Blisko horroru, prawda? Chciałoby się uciec z krzykiem...

Ale choć wiem i mam namacalne dowody na istnienie takich zjawisk, bo przecież wokół nas żyją ludzie, u których słowo "książka" nie wywołuje od razu reakcji wiązanej: z drżeniem i wzrostem ciśnienia na czele, to wciąż trudno mi uwierzyć, że potrafią opierać się tej magii. A co niektórzy z nich są do tego całkiem fajni ... ;))) Cuda, panie dzieju.

Pessl napisała "Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof" dla nas, nie dla tamtych (zapachniało trochę przemową JK "tam, gdzie wtedy stało Zomo" - przepraszam najmocniej).
Powieść, która skupia się na ekscytującym wycinku z życia pewnej oczytanej nastolatki, pokazuje jak fascynujące może być życie wśród książek. Ba! Autorka posunęła się nawet do tego, że zaproponowała ideę istnienia jako stale rosnącą bibliografię załącznikową do pracy pt. "Moje życie".

Niezwykle podobał mi się pomysł wplatania w narrację bohaterów cytatów z książek, zarówno tych istniejących naprawdę, jak i tych fikcyjnych.
Na swój przewrotny sposób Pessl pokazuje jednak, jak ta skarbnica wiedzy nie jest w stanie uchronić Blue przed cierpieniem, rozczarowaniem, strachem i samotnością. Może za to jej pomóc ponownie stanąć na nogi, zrozumieć samą siebie czy zadziwiające/szokujące zachowania ludzi wokół. Być lepszym interpretatorem.

Czytało mi się to znakomicie. Cudowna historia, która przypomina mi atmosferą niezapomnianą i uwielbianą przeze mnie "Tajemną historię" Donny Tartt . To samo pragnienie bycia akceptowanym przez grupę, przynależenia do niej, ten sam klimat zagrożenia i stałe poczucie nadchodzącej katastrofy.
Do tego aura tajemnicy, szczypta romansu, kryminału i mamy olśniewający debiut.

Ale czegoś mi jednak zabrakło. Nie wiem, może Blue i jej ojciec są zbyt ... nieprawdziwi? Nomen omen ... papierowi? Wszystko w tej powieści było takie teatralne, wciągające, ale właśnie teatralne.

Mimo to uważam, że "Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof" są naprawdę zjawiskowe, choć do końca nie wiem dlaczego.

This entry was posted on 2.12.08 at wtorek, grudnia 02, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

6 komentarze

Anonimowy  

ooo proszę. ja ostatnio czytalam reenzje tejze ksiązki:
"książka fajna, choć nie do końca, niemniej jednak warto przeczytać"

voila ;))))
Przyznaje ze Twoja zacheciła mnie o 500 % bardziej :)

2 grudnia 2008 20:50
Anonimowy  

Dopiero co skończyłam czytać tę książkę i właśnie rozmyślam nad recenzją:). Ale aż takiego zachwytu we mnie nie wzbudziła, moze dlatego, że ogólnie kryminały nie są "moją filiżanką herbaty";). Choć nie zaprzeczę, że sprawnie mi się toto przeczytało.

2 grudnia 2008 21:58

Hm, mówisz, że podobna do "Tajemnej historii". Muszę intensywniej poszperać w bibliotekach;)

3 grudnia 2008 07:58
Anonimowy  

mnie się ogroooomnie podobała;) było w niej to "coś" (of course, według moich potrzeb i oczekiwań:). Boję się jednak, że po takim literackim debiucie autorce będzie teraz trudno...

3 grudnia 2008 10:22

Mary - arcydzieło to z pewnością nie jest, ale przyznaję się, że oceniam tę książkę jako zapalony mól książkowy. Miłość do książek w tej powieści to powracający stale refren... nie mogę więc jej nie lubić :)

Peek-a-boo- dla mnie to przykład książki, którą mimo wad uwielbia się całym sercem, choć w zasadzie nie wiadomo do końca dlaczego.

Mbmm - mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :) Ale mnie rzeczywiście klimat, który wytworzyła Pessl przypomniał "Tajemną ...".
A czytałaś "Małego przyjaciela" ? Mimo uwielbienia dla Tartt po to nie sięgnęłam, bo docierały do mnie tylko miażdżące recenzje.

Chiaro- dokładnie! To książka, która ma właśnie to owo mityczne "coś" :))) Trudno wyrazić to słowami, bo i fabuła i styl w zasadzie jakby zupełnie przeciętne. Ot, czytadło na poziomie. Ale dla mnie ważne i czarujące czytadło. Moje czytadło, jakby dla mnie pisane ... też masz takie uczucie?
Znalazłam gdzieś informację, że autorka pisze już coś nowego, ale przewidziana data wydania to był chyba rok 2011? Czy nawet 2012 ? Nie pamiętam dokładnie, ale cieszy mnie, że nie dała się wpasować w "wydawniczy biznesplan".

3 grudnia 2008 17:17

Książka o miłości do książek - brzmi bardzo zachęcająco.

3 grudnia 2008 19:09

Prześlij komentarz