"Co wiedzą zmarli" Laura Lippman  

Posted by Inblanco in


To moja druga powieść Lippman i chyba mogę zaryzykować deklarację, że nie ostatnia. Podobało mi się, chociaż domyśliłam się zakończenia zdecydowanie za wcześnie.

Podobnie jak w "To co ukryte" autorka nie skupia się na opisywaniu akcji, pogoni za przestępcami, wymyślaniu makabrycznych zbrodni. Poznajemy reakcje ludzi dotkniętych tragedią, tego jak sobie z tym radzą, kogo za to obwiniają. A może to było przeznaczenie? To rozpaczliwe zastanawianie się, czy gdyby tego dnia, tego katastrofalnego dnia, zrobić coś inaczej, powiedzieć coś innego... czy to by pomogło? Czy udałoby się umknąć koszmarowi?

Dwie dziewczynki, Sunny i Heather znikają w pewne sobotnie popołudnie. Wyruszają do centrum handlowego, by nigdy już nie wrócić. Rodzice żyją z tą zagadką jeszcze przez wiele lat. Ojciec właściwie wegetuje, matka natomiast stara się walczyć o własne szczęście czy raczej jego namiastkę.

Obserwujemy więc dwie postawy, dwa sposoby radzenia sobie z traumą. Czy wobec tego jedna z nich jest lepsza od drugiej? Jestem ciekawa, czy ktoś się pokusił o taką ocenę. Bo ja nie potrafię.
Choć bardziej polubiłam Miriam, matkę, która postanowiła zmienić swoje życie. Zmieniła stan cywilny, miejsce zamieszkania, w końcu także nazwisko. Zresztą zmiana danych to stały motyw, pojawiający się w powieści. Na ile nas determinuje nasze imię i nazwisko? To wszystko, co się z nim wiąże: rodzina, szkoły, znajomi...

Powieści nie przeczytałam jednym tchem, bo jest jednak nierówna. Początek znakomity, zagadkowy powoli zmienia się w monologi zagubionych rodziców, którzy rozpamiętują całą swoją przeszłość. Cofanie się do zamierzchłej przeszłości Davida i Miriam trochę mnie nużyło, było już zbyt drobiazgowe. Potem, gdy główna bohaterka zamierza opowiedzieć o tym, kim jest i co przeszła rozpoczyna się część, która znowu jest doskonała. Konfrontacja wszystkich bohaterów z prawdą, z wyczekiwanym wyjaśnieniem, było naprawdę emocjonujące.

This entry was posted on 11.12.08 at czwartek, grudnia 11, 2008 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

6 komentarze

Anonimowy  

Brzmi ciekawie, chyba pokuszę się w koncu o ta panią Lippman:)

12 grudnia 2008 10:41
Anonimowy  

chyba raczej nie przeczytam, chociaż "nigdy nie mów nigdy"

12 grudnia 2008 17:01
Anonimowy  

wie ktoś dlaczego nie mogę wystawiać komentarzy na blox.pl
pisze że jest jakiś niepoprawny adres
może foxinna wie... :(

14 grudnia 2008 12:02

Przypadkiem trafiłam do Ciebie i bardzo mi się podoba :) Piękna szata graficzna, pomysły i konstrukcja bloga.
Ostatnio się opuściłam w czytelnictwie i bardzo mi to doskwiera. Ale słowo "książka" wywołuje we mnie pragnienie literatury :) Potrzebuję tylko trochę czasu i mobilizacji - święta będą dobrą okazją.
Będę tu do Ciebie zaglądać. Pozdrawiam

14 grudnia 2008 22:01

Foxino - warto dać się skusić :)

Mr lupa - czyli, że Cię ostrzegłam? ;))) Jeśli czujesz, że ta powieść, to nie Twoja bajka, to moje pisanie tez się przydało. Pozdrawiam:)

Thilien - witam serdecznie :)
Dziękuje za miłe słowa i zapraszam jak najczęściej :)))

15 grudnia 2008 09:10
Anonimowy  

Właśnie chcę się za nią zabrać i chciałabym aby sie okazała dobrą lekturą.

27 grudnia 2008 19:02

Prześlij komentarz