Skoro dziś piątek to jestem w Pekinie, czyli krótka relacja z mijającego tygodnia  

Posted by Inblanco in

Trzaskające mrozy, więc wyjścia z domu ograniczyłam do minimum. Plusem tej sytuacji jest to, że oczywiście mam więcej czasu na czytanie, słuchanie muzyki i oglądanie filmów.
Minusem, bo jakoś tak skonstruowany jest wszechświat, że gdzie plus tam i zaraz minus się przypałęta, jest to, że więcej ... jem. Ciągnie mnie zwłaszcza do czekolady! Ech. Grzeszne myśli, grzeszne. Poszły sobie! No już!
Niestety, moje umiejętności szamańskie stoją raczej na mizernym poziomie, więc nadal grzeszę.

W weekend podzielę się wrażeniami z "Konstelacji" Mitchella oraz "Braci" Da Chena, bo jestem już prawie na finiszu tej chińskiej sagi rodzinnej. Książka sprawdza się znakomicie na tę pogodę czy niepogodę*. Zatapiam się w niej całkowicie i bez reszty.
Piątkowy wieczór spędzę w Pekinie, czego i Wam życzę.

Filmowo też było całkiem przyjemnie, bo odświeżyłam sobie "Maurycego" Ivory'ego oraz po raz pierwszy obejrzałam "Białą hrabinę" tegoż samego reżysera. Mistrzem jest dla mnie od czasu "Okruchów dnia" czy "Powrotu do Howards End". Jak wyjdę z nałogu czekoladowego (nadmiar cukru mnie osłabia) to napiszę i o tych dziełach.
A w między czasie zachęcam do obejrzenia!

* niepotrzebne skreślić

This entry was posted on 9.1.09 at piątek, stycznia 09, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

3 komentarze

jesteś niesamowicie pracowitą mróweczką ;)) jak zdążyłaś zrobić dzisiaj tyle trudnych rzeczy i jeszcze zamieścić post? PODZIWIAM
i pozdrawiam słodziutko ;)))

9 stycznia 2009 14:04

Oj, znam te zimowe, ponure wieczory, kiedy to człowiek z domu by nie wychodził, tylko się objadał :P Dlatego musimy się wspólnie wspierać, aby jakoś diametralnie się nie zmienić do wiosny ;) Inblanco, wcinaj płatki ryżowe, a nie czekoladę! Ja też zmienię przekąski ;)

9 stycznia 2009 22:15

abbigeil - oj, chciałabym ci ja umieć to wszystko zrobić w jeden dzień :) Niestety, zabrało mi to prawie tydzień. No, pięć dni. :)

Lilithin - tylko jak w czasie narnijskich mrozów żywić się waflami ryżowymi? Mam silną wolę, ale nie aż tak ;)))
Mimo wszystko pomogło mi wyobrażenie siebie na wiosnę. Monstrualna i z czekoladą w ręku... To ja dziękuję, ryżyk poproszę.
Wizualizacja czyni cuda :)

10 stycznia 2009 16:26

Prześlij komentarz