"Cycero" Robert Harris  

Posted by Inblanco in ,


- Robercie, musimy poważnie porozmawiać - zebrałam się na odwagę

- Ale... -


- Nie przerywaj mi, bo będzie mi jeszcze ciężej... Tak, to koniec. Tak, wiem, że zaczęło się od wybuchu namiętności, ale sam wiesz, że potem nadszedł trudny do zaakceptowania okres obojętności. I co gorsze: znudzenia. Zakończmy to, nim będzie jeszcze gorzej , chociaż trudno mi to sobie wyobrazić... przepraszam Robercie.


- Ale... - próbował przerwać ten potok miażdżących go słów - może Roman* by nam pomógł?


- Romek? Nawet nie próbuj go w to mieszać - spiorunowałam go wzrokiem.

Zapadła cisza.

Mężczyzna zgarbił się, jakby nagle przybyło mu kilkanaście lat.


- No dobrze, to kto weźmie psa? - zapytał zdruzgotany


Robert Harris zauroczył mnie "Vaterlandem". Czytałam to w liceum i pamiętam, że byłam zachwycona. Smakowite połączenie alternatywnej wizji świata i kryminału. Och, jak mi się to czytało.

Potem sięgnęłam po "Archangielsk"... nieco wydumane i krzynę nudnawe, choć jeszcze jakaś iskierka się tliła, jakiś potencjał tam był. Ale przecież nudna literatura popularna, to już naprawdę porażka na całej linii. No i dobiła mnie już zupełnie "Enigma" - mdła, nijaka, i to zarówno pod względem akcji jak i bohaterów.
Dlaczego więc sięgnęłam po "Cycero"? Bo lubię serię stworzoną przez Stevena Saylora, cykl McCullough "Pierwszy w Rzymie" (genialne!), dobrze mi się czytało "Królową" i "Kleopatrę" Essex, choć to autorka z rodzaju tych mocno przeciętnych.
Liczyłam jednak przynajmniej na coś w tym stylu. Na czytadło, które przybliży mi i człowieka i epokę. Niestety, nic takiego nie znalazłam u Harrisa. Po raz kolejny się rozczarowałam, czas więc na ostateczne rozstanie.

Cycero jest tutaj wciąż postacią niczym z podręcznika do historii, papierową i niezwykle statyczną, nawet w chwilach, gdy emocje brały u niego górę. Genialność bohatera jako prawnika przedstawiona jest na zasadzie: był niezwykły, bo był niezwykły. Parę przykładów mających uzasadnić tę tezę, w moim przekonaniu, niestety nie podołały temu zadaniu.
Słynny mówca przedstawiony został jako ambitny hipokryta, którego gotowość do poświęcenia swoich przekonań w imię władzy i sławy, zostawia duży niesmak, choć założę się, że nie taka była intencja autora.
Może trudno zrobić coś z postacią, która spędziła prawie całe życie wśród zwojów papirusów? Jak tu wykrzesać jakąś akcję? ;) Ale nawet te intelektualne potyczki, które mogły przecież ożywić bohatera i dodać dreszczu mizernej fabule, nie udały się pisarzowi.

A epoka? Niby to starożytny Rzym... Ale gdybym miała Wam coś o nim opowiedzieć, to nie potrafiłabym. Za mało danych. A taka McCullough wyczarowała plastyczny, pełen zapachów i kolorów Rzym. Z tłumami, ludźmi różnych stanów, z potrawami, zwyczajami... Tutaj nie ma żadnej z tych rzeczy. Jest Pompejusz, Krassus, Cezar ale same wielkie nazwiska nie stworzą powieści. Trzeba jeszcze tchnąć w nie ducha. Jak sądzę, to za duże wyzwanie dla Harrisa.

Czy jest jakiś plus? Owszem. Wiem już kto uchodzi za twórcę stenografii. Wg historyków najbardziej prawdopodobnym twórcą tego systemu był Tyron, niewolnik i asystent Cycerona. Nie sądziłam, że tak długowieczna to metoda zapisu. I jedynie to mnie zainteresowało. Nawet poszperałam trochę na ten temat w internecie. Mocno skomplikowana technika i wcale nie łatwa do nauczenia się.

Brakowało mi tutaj pełnokrwistego bohatera i intrygującej fabuły. Mnie się nie podobało i to bardzo. Ale powieść ma swoich zwolenników. Może czegoś w niej nie dostrzegłam? Nie znalazłam? Dalszych poszukiwań jednak nie zamierzam prowadzić.

Brzęk kluczy, odłożonych na stolik koło telefonu. Po raz ostatni pogłaskał psa, który nieświadomy niczego, merdał ogonem licząc na kolejny spacer. Robert podniósł walizki.
- Do widzenia - powiedział
Zamknął za sobą drzwi i tym samym zniknął z mojego życia. Pies wbiegł do salonu, ułożył się koło fotela i wspólnie zaczęliśmy oglądać " Nóż w wodzie".

*Ten trzeci to Roman Polański, który ma kręcić film na podstawie powieści Harrisa. Tytuł to "Ghost", chyba.

This entry was posted on 31.3.09 at wtorek, marca 31, 2009 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

5 komentarze

Anonimowy  

Proszę nie zapominać, że jeszcze przed nami dwie części... Ja mimo wszystko cenie Harrisa (właśnie Enigmy i Cycero jeszcze nie czytałem). Potrafi "kompromisowo" połączyć gatunki.

31 marca 2009 20:36

A mi się dobrze czytało. Mniej bajkowa ta książka niż te z serii Roma sub Rossa napisane przez Saylora, zgoda, ale dla mnie przez to prawdziwsza. Czekam na następne.

31 marca 2009 21:52

sub rosa
oczywiście

31 marca 2009 21:53

KrzysztofUW - wyczytałam, że to pierwsza część z planowanej trylogii. Ciekawa jestem, czy Cycero też będzie głównym bohaterem? Czy może w każdej części pojawi się inna, charakterystyczna dla epoki postać?
Gdyby mi się podobało, to perspektywa kolejnych dwóch części, by mnie cieszyła. A tak... ;)
Vaterland i ewentualnie Archangielsk (znalazłam u Ciebie notkę o "Archaniele" (też się tłumacz filmu wysilił...)i z chęcią sobie to obejrzę) reszta Harrisa niestety już nie dla mnie.

Zefi-rynna - Zgodzę się, że u Saylora historyczność dotyczy umiejscowienia w epoce i posługiwania się znanymi nazwiskami. Żongluje tym, nie zawsze martwiąc się o jakiekolwiek prawdopodobieństwo czy ściślej o zgodność historyczną. Ale autor od razu dał sygnał czytelnikowi, że to nie jest powieść historyczna. Harris z kolei też nie pretenduje dumnie do tego miana, ale jego "wykorzystanie" historii dla mnie było... nudne. A i Cycero nie specjalnie przypadł mi do gustu jako postać. Wydał mi się obleśnym typem, takim, co to teraz by deliberował, czy bardziej korzystne jest wstąpienie do PiS-u czy do PO? Może też i stąd moja ocena książki. Trudno mówić o niej pozytywnie, skoro bohater wydał się się nie do przełknięcia.

Pozdrawiam :)

4 kwietnia 2009 09:36

Mnie się Cycero bardzo podobał. (A właściwie Imperium, bo czytałem w oryginale).

Bardzo fajna książka. Czytało się szybko i nie miałem problemu, żeby poczuć tamte czasy.

Też jestem fanem McCullough (ostatnie 2 części niestety są słabe -- ta wydana przez Bellonę w 2 tomach plus najnowsza Antony & Cleopatra) i Saylora... Saylor też się nie popisał w najnowszym Triumpfie Cezara.

Jeśli czytasz książki po angielsku, to mogę ci polecić serię SPQR Johna Maddoxa Robertsa (jest też po niemiecku) i książki Benity Kane Jaro (no może oprócz The Key). Fajny też jest Catiline Brandona Winnighama.

14 maja 2009 20:47

Prześlij komentarz