Tess Gerritsen, czyli pochwała audiobooków  

Posted by Inblanco in , ,

Kiedyś próbowałam czytać Robina Cooka, ale okazało się, że inaczej postrzegamy zjawisko książki czysto rozrywkowej, więc nasza znajomość trwała niezwykle krótko. Natomiast reklamowana jako jego konkurentka w dziedzinie thrillera medycznego (ki diabeł?) zdecydowanie bardziej mi przypadła do gustu w tych ciężkich czasach.

Zaczęłam nietypowo, od ostatniej części z cyklu Jane Rizzoli / Maura Isles czyli od Klubu Mefista.

Nietypowo, bo choć wydawnictwa przyzwyczaiły nas do wydawania kolejnych powieści w sobie tylko znanym porządku (Marinina, Mankell) niestety lata świetlne od logicznego przecież porządku chronologicznego, to tym razem ja sama zaczęłam przygodę z panią detektyw Rizzoli i doktor Isles od końca.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że po prostu dostałam tego audiobooka a potem drugiego i taki a nie inny porządek został mi narzucony. Hm.. wychodzi na to, że to znowu wina wydawcy... ;))) Bo nie mógł wydawać audiobooków we właściwej kolejności? Nic to.


Część VI czyli "Klub Mefista"
czyta Marian Opania (12 godz. 21 min)

Podobne trochę do ... Kodu Leonarda da Vinci. Spiski, wpływ możnych na funkcjonowanie świata, grupa ludzi walcząca ze złem. Trochę siarki, trochę niedomówień i mamy całkiem znośny thriller ;) Interpretacja Opanii świetna. Nie wiem, czy wersję papierowa czytałoby mi się równie świetnie, jak słuchało wersję audio, ale odpoczywałam zakładając słuchawki i dowiadując się, co tam nowego u Jane i Maury.


Część V czyli "Autopsja"
czyta Maria maj (10 godz. 2 min.)

Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do monotonnego głosu lektorki. Myślałam, że przez nią nie uda mi się wysłuchać do końca kolejnej odsłony przygód niezłomnej pary z bostońskiej policji. Ale w końcu się przyzwyczaiłam, choć brak Opanii odczuwałam do końca tej historii.
Tym razem główny watek to nielegalny handel żywym towarem i brudy świata polityki. Wciągające, choć w niektórych miejscach nielogiczne. Pewnie po to, by autorka mogła do końca trzymać czytelnika w niepewności, kto jest tym złym.


Część III czyli "Grzesznik"
czytałam ja sama, (4 godz. z hakiem)

Tym razem lektor bez zarzutu ;) A zbrodnia wydarzyła się w odizolowanym od świata zakonie. Ofiarą przemocy padają dwie zakonnice i na miejsce wysłane zostają Maura i Jane. Podczas sekcji doktor Isles dokonuje wstrząsających odkryć (wstrząsających oczywiście dla purytańskich Amerykanów).


To, co mi się podobało to brak komplikacji w budowaniu charakterystyki głównych postaci, czyli Jane i Maury. Mamy twardą policjantkę i chłodną panią koroner. Pierwsza walczy do upadłego o miejsce w świecie zdominowanym przez mężczyzn, druga raczej nie potrzebuje już niczego udowadniać. Para zbudowana na zasadzie kontrastu zawsze sie sprawdza :)
Dziwnie poznawało się te bohaterki, bo zaczęłam od ostatniego stadium ich metamorfozy. Chociaż pisząc ich, popełniam nadużycie, bardziej dotyczy to Jane niż Maury, której życie prywatne przewraca się do góry nogami... o tym pewnie będzie w kolejnym tomie.

To typowa literatura wagonowa, z nastawieniem na szybkie zwroty akcji. Bez głębokich analiz, bez misji zbawienia świata i z nastawieniem na kasę. Na doła jak znalazł. W innym przypadku szkoda czasu. Ja bawiłam się doskonale. Wnioski? No właśnie...

Polecam więc i nie polecam. W zależności od sytuacji:)

This entry was posted on 12.3.09 at czwartek, marca 12, 2009 and is filed under , , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

5 komentarze

Czytałam tylko "Chirurga" tej autorki i całkiem miło wspominam (czytanie, bo treści miłą określić się nie da, raczej nieco przerażającą).
Z audiobooków ostatnio słucham "Krótkiej piłki" Cobena.

12 marca 2009 12:44

No proszę, audiobooki :) Próbowałam parę razy, ale myśli mi zbyt szybko odpływały.

12 marca 2009 14:05

Ja ostatnio też spróbowałam. Wysłuchałam "Podróży z Herodotem"; przepięknie czytane:) Teraz rozsmakowuję się w "Żywocie oficera Armii Czerwonej" w wykonaniu Henryka Bisty - cudo!

12 marca 2009 18:54

kultur-alnie- ja z pewnością sięgnę i po "Chirurga" choć chyba muszę zrobić sobie przerwę.
Coben w audiobooku to też niezła zabawa, Coben na papierze - dla mnie niezjadliwy :) Dziwne ale jednak sposób podania zmienił ocenę dania, że się posłużę metaforyką kulinarną. ;)Wiem, że do tego pisarza też wrócę, ale właśnie tylko dzięki książce mówionej.

Lilithin - miałam tak samo na początku. Kwestia wprawy i przypomnienia sobie zapomnianych umiejętności. W końcu, dziecięciem będąc, ktoś na pewno czytał Ci bajeczki... :) A Ty to z pewnością uwielbiałaś! Prawda? :)))
Audiobooki są podobne. Chociaż nie mają w sobie tej magii, jak te pamiętne chwile głośnego czytania w rodzinnym gronie.

Mbmm - za mną już research i powiem Ci, że wyniki mnie bardzo usatysfakcjonowały. Bo i Kapuściński i Piasecki jest dostępny. Ale Kapuścińskiego to chyba zacznę od "Imperium" w czytaniu Jerzego Treli. Dziękuję serdecznie za wskazówki :)
Napiszę jak podobała mi się interpretacja lektora, chociaż nie sądzę, żebym była na nie. Lubię i jego dokonania aktorskie, w tym jego głos i podoba mi się jego postawa antymedialna w dzisiejszych czasach zdominowanych przez migoczące bezustannie okienno.

13 marca 2009 09:33

Ja również wypróbowałam audiobooki i mam podobne zdanie - dużo zależy od lektora i jego interpretacji! Bardzo mi się spodobała kontynuacja Znachora pod tytułem Profesor Wilczur. Bardzo udany audiobook, nastrojowy podkład muzyczny. Myślę, że to nie będzie moja ostatnia lektura tego typu.

15 marca 2009 22:19

Prześlij komentarz