Piątkowa piramida  

Posted by Inblanco in ,

Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej lecz oczywiście wszystko się rypło...

Pogoda od dwóch dni deszczowa, ale po prawie dwóch miesiącach pięknej, słonecznej wiosny nie mam zamiaru narzekać. W taki deszcz przyjemniej się pije herbatę marcepanową, którą to odgapiłam od Zosika (dziękuję przy okazji za cynk! Herbata świetnie smakuje i pachnie nieziemsko) i wsuwa kolejną porcję tarty gruszkowej... :)
Ale jest godzina 17. a ja miałam czynności opisane powyżej wykonywać gdzieś tak około 12. Upiec tartę, pójść do sklepu, w międzyczasie zrobić sernik na zimno z musem rabarbarowym... phi! Co to dla mnie! Zdążę ze wszystkim...
Strugałam gieroja, to i się doczekałam.
Tarta z kremem patissiere (czy jakoś tak, nazywa się dziwacznie ale pyszny jest) w moim piekarniku dopiekała się 40 minut dłużej niż podaje przepis. Ale o tym, że potrzeba jej więcej czasu przekonałam się krojąc tartę... Siup, z powrotem do piekarnika. Na smaku na całe szczęście się to nie odbiło, ale na moich nerwach zszarganych już tak.

Sernik z serków homogenizowanych raczył przeciekać z tortownicy. Upaćkałam siebie i kuchnię. By ratować co się da, przelałam płynna masę, w zasadzie nie oszukujmy się i powiedzmy sobie to wprost: płyn sernikowy, przelałam z powrotem do miski. W tym czasie miotając się po kuchni i pukając się w głowę (rany, po co mi sernik?!) obłożyłam formę folią aluminiową. Dobra.
Zdałam sobie również sprawę, że płyn podejrzanie nie chce się ścinać! Zaraza jedna, no! Dorobiłam więc żelatyny i maksymalnie wkurzona dokończyłam dzieła. Czynność powtórzyć należy dwa razy a zakończyć musem z rabarbaru. I to chyba będzie najlepsze z tej całej szopki pt. "Sernik na zimno". Mus śmietankowo-rabarbarowy. Pycha! Bo masa serowa wylizywana z miski (siorbana właściwie...) taka sobie...



Piszę o tym wszystkim, by uzmysłowić, że nawet tak rozjechany dzień może mieć miłe zakończenie. Gdy zmęczona i klejąca od tych galaretek, żelatyn i innych cudów, siadłam by w spokoju wypić kawę i zerknąć do netu, do drzwi zapukał pan kurier i przyniósł mi paczuszkę.
Z książkami. Wyciągnęłam więc pozostałe zbiory, ułożyłam w stosik i pokazuję Wam.




Najbardziej cieszę się z Pollacka, Vargi, Hugo-Badera i Tochmana.

Od góry:

Maciej Zaremba - Polski hydraulik

Andrzej Stasiuk - Fado

Jacek Hugo-Bader - Biała gorączka

Wojciech Tochman - Córeńka

Klaus Brinkbaumer - Afrykańska odyseja

Paweł Smoleński - Izrael już nie pofrunie

Amelie Nothomb - Z pokorą i uniżeniem oraz inne powieści

Krzysztof Varga - Gulasz z turula

F.M. Florian - Starszy brat, młodszy brat

Martin Pollack - Ojcobójca

Sophie Hannah - Przemów i przeżyj

Sophie Hannah - Twarzyczka

Frank A. Coates - W poszukiwaniu Afryki

Kate Furnivall - Rosyjska konkubina

Mark Gimenez - Porwanie

Simon Beckett - Szepty zmarłych

This entry was posted on 29.5.09 at piątek, maja 29, 2009 and is filed under , . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

18 komentarze

mary  

Cudne książki!!! Cudne szczegolnie o Afryce i Pollack i wyd Czarne. Miłej lektury :)

29 maja 2009 19:20

O niezły stos :) 'Gulasz z turula' mam na mojej liście do przeczytania, wiec ciekawa jestem twojej recenzji :)

A przepis na tarte można gdzieś w necie znaleźć? :)

29 maja 2009 19:22
nutta  

Do kogoś jednak zawitał pan z paczuszką:) Ja czekam w dalszym ciągu. Czytam, że u Ciebie słodka uczta się szykuje. Jest jakaś okazją?
Przyjemności dokonywania wyborów.

29 maja 2009 19:44

Czarne rządzi jak widzę :-) U mnie też do przeczytania Hugo-Bader, Malicki, poza tym Czaja, Bielas, Pollack i Garde.

29 maja 2009 21:13

Imponujący stos.
I ta Afryka.... :)
Zdecydowanie bym go podkradła.

Pozdrawiam.

29 maja 2009 22:01

Którą księgarnie okradłaś? :)
Polecam Zarębe i Stasiuka, Vargi ciągle nie zaczęłam czytać, ale od nominacji leży na wierzchu.

30 maja 2009 08:37

Ha! Książki książkami, świetne - to widać na pierwszy rzut oka, ale powiedz mi moja miła co z tą tartą gruszkową? Może jakimś przepisem sypniesz?

31 maja 2009 12:54

Mary - cudne, cudne, że powiem tak nieskromnie;) W tym dobrobycie czytam na wyrywki kilka książek na raz, bo nie mogę się oprzeć żadnej z nich. Już wiem, że Hugo-Bader ma świetny styl, podobają mi się spostrzeżenia Vargi, zarówno te natury ogólnej i jak i dotyczące natury węgierskiej, Zaremba mnie przeraża, czy też raczej tym co pisze... bosko jednym słowem!

aklat - ja na Gulasz czekałam z biblioteki, ale są kolejki do niego, więc z okazji targów się skusiłam i nie żałuję :) Przepis na tartę? Ależ oczywiście:)

Nutto - mnie też zdziwili szybkoscią realizacji, bo byłam pewna, że doczekam się dopiero w połowie przyszłego tygodnia.
czekam na Twoje zdjęcia nowych nabytków.
A słodkości tak bez okazji, tartę chciała siostra, więc postanowiłam ją zaskoczyć a na pomysł z sernikiem wpadłam pomysł z sernikiem, gdy było upalnie. Taki zimny deser po powrocie ze spaceru... mniam! Jednak zjadanie go przy tej temperaturze, to nie do końca, to o co nam chodziło;)))

Jarek - jakoś tak wyszło:) Pewnie chodzi też o to, że najłatwiej właśnie w Czarnym wyszukuje mi się te książki, które ewentualnie mogłyby mnie zainteresować.Uprościli mi to wydając dwie serie: Reportaże i Sulina. Od razu wiem, czego mogę się spodziewać. Brakuje mi tego u innych wydawców. Życie ułatwia mi jeszcze Znak, ale to chyba tylko dwa wydawnictwa, które stosują jasny i czytelny podział.
A Czarne rulez!
Nad "Dzianiną z mięsa" też się zastanawiałam, ale trochę się obawiam wywiadów... Poczekam na Twoje wrażenia.
Malickiego nie znam nic a Garde mam na liście.

Claudette - :) Afryka... zdecydowanie bardziej znam z filmów niż z książek. Czas to zmienić:)
Ulubiony film o Afryce? Oczywiście "Pożegnanie z Afryką" oraz "Nigdzie w Afryce".
Chyba warto by jeszcze było obejrzeć "Pod osłoną nieba".

bsmietanka - dwie księgarnie plus allegro :) Zaremba mocny, że strach: świetne acz bezlitosne teksty.

Zosik - :) Też uważam, że do świetnej książki najlepsze towarzystwo to aromatyczny napitek oraz coś smacznego na ząb. Są zwolennicy słonych i słodkich przekąsek. Ja, z czym walczę nieustannie, należę do tej drugiej grupy:) Cukier rządzi... ;)

Przepis próbowałam tutaj wkleić, ale pojawia mi się jakiś dziwny komunikat o błędnym kodzie HTML.
Ale udalo mi się go zamieścić bez problemow na moim blogu "do prób i błędów" właśnie z html i różnymi gadżetami blogowymi.Oczyściłam go maksymalnie, więc do przepisu droga prosta...

Zapraszam:)
http://przykladowy123.blogspot.com/

31 maja 2009 15:05

to istne dzieła sztuki, większośc z nich już za mną a Biała gorączka w trakcie. Pozdrawiam i zyczę miłego czytania, a widać, że dzień może się miło zakończyć.
Libreria www.przestrzenkultury.blogspot.com

31 maja 2009 16:52
Anonimowy  

Stosik prawie tak smakowity jak ciasta, o których piszesz ;) Miłego czytania!

31 maja 2009 20:59
Anonimowy  

Aż słodko się robi od tych przepisów. Narobiłaś tylko smaku :) Pozdrawiam, Manuskrypt1

31 maja 2009 21:44
mistralka  

Przeżyłam swoiste deja vu czytając o Twoich przygodach kulinarnych ;) Robiłam ostatnio tartę truskawkową. Wyjęłam spód z piekarnika, zrobiłam krem z mascarpone i śpieszyłam się go kłaść na ciasto, bo kawa już stygła i gość czekał na deser ;) Wiedząc oczywiście, że nie można wykładać zimnego kremu na ciepłe ciasto zrobiłam to i serek się rozpuścił... ;) też zlałam go z ciasta, zmiksowałam jeszcze raz i odczekałąm aż ciasto wystygnie. Efekt finalny znakomity, ale stres był. Tak to jest, jak robi wszystko w ostatniej chwili ;)
Co do ksiązek, to podziwiam różnorodność Twojego stosika. Trudny wybór przed Tobą ;) Sama mam "Afrykańską odyseję", która czeka w kolejce, a Vargę kupiłam koleżance w prezencie i podczytywałam fragmenty ;) Lubię takie książki, więc tym bardziej życzę udanej lektury i pozdrawiam ;)

1 czerwca 2009 10:03

Książek gratuluję :) I zaraz się dowiem, co to takiego ta tarta ;) Ciasta wszelakie pałoszować uwielbiam, ale wiedza w zakresie ich rodzajów i (o zgrozo!) przygotowania znikoma ;)

1 czerwca 2009 14:26

Stosik imponujacy, a kuchenne przygody poniekad znajome - tez udalo mi sie sernikiem z przeciekajacej tortownicy [naprawde powinny byc bardziej szczelne] zapaprac cala kuchnie. W przeciwienstwie do reszty ewidentnie ukierunkowanej na tarte prosilabym o wiecej informacji o herbatce marcepanowej - brzmi smakowicie. Jakas firma?

2 czerwca 2009 18:35

Libreria - :))) Problem oczywiście tylko z tym, w którą książkę najpierw wsadzić nos? Czytam wciąż trochę tego, trochę tamtego, ale zaczyna mnie to męczyć... a zdecydować się dalej nie umiem!

Mandżuria - dziękuję :)

Manuskryp1 - nie ukrywam, że taki też był mój cel. Niecny, jak widać ;)

Mistralka - dzięki za ostrzeżenia z mascarpone. Planowałam właśnie wykorzystać w podobny sposób truskawki, gdy już się nimi nasycę w wersji saute :)

Lilithin - polecam tartę. A jak byś się skusiła i ewentualnie zastanawiała, co zrobić z białkami, to polecam inne cudo:

http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,38352846,38352846,0.html

Białka trzymam zamrożone w woreczku foliowym i pewnie za jakieś dwa tygodnie je zużyje na Pavlova. Tylko nie wiem jeszcze, czy na czekoladową czy białą.
Sweet Dilemma... ;)

Agnes - herbatka jest fantastyczna! Produkuje ją Niederegger. W Polsce można ją kupić np. w Almie albo przez allegro, tam jest jednak droższa. W Almie dałam za nią 17 PLN.

http://www.allegro.pl/item628202233_marcepanowa_czarna_herbata.html

2 czerwca 2009 23:25

Cóż za mrożące krew w żyłach kuchenne perypetie :))
A stosik - imponujący!

Co do herbat, to wprawdzie marcepanowej jeszcze nie piłam, ale polecam firmę Teaclub (można sobie wygooglać :)) - tanie, łatwo dostępne (w Rossmannie można kupić) i pyszne! :)

2 czerwca 2009 23:46

Dziękuję bardzo Inblanco :-)

3 czerwca 2009 12:53
Judytta  

Piękny stosik :)
Teraz taki czas ich oblegania bo u ciebie tj. u Zosikowej również:)
Pozdrawiam znad najnowszej Nothomb :)

4 czerwca 2009 09:39

Prześlij komentarz