bywa trudny zwłaszcza, gdy pobyt można zaliczyć do udanych. Do tego tak zwyczajny fakt, jak brak aparatu wywołało smętne rozważania o upływającym nieubłaganie czasie.
Co my teraz będziemy wspominać w długie, zimowe wieczory? Odrobinę ukojenia przyniosły wypasione komórki... ;)
Odwiedziliśmy Polanicę Zdrój, małe, klimatyczne miasteczko, troszkę kiczowate, ale z urokliwą architekturą. Bardzo podobają mi się domy z drewnianymi elementami: werandy, balkony, balustrady, okna.
Odwiedziliśmy pijalnię wód i taki napój ze źródełka jest całkiem ok, dopóki się go nie wącha. Ja skusiłam się na zimny "kran", głęboko odetchnęłam i ...wypiłam. Dobre! Inne niż butelkowe, ale dobre. Potem przestałam się certolić, jak mawia moja babcia, i wypiłam chłonąc również bukiet zapachowy. He, he... nie polecam :) Jazda bez trzymanki. Ale jazda ekstremalna to ciepłe źródełko... Ja się nie zdecydowałam, choć widziałam i takich śmiałków. Marnie kończyli jednakoż.
Potem pojechaliśmy do Kudowy. Miasteczko również śliczne, z romantycznie wijącymi się uliczkami. Mnóstwo zieleni, ale i turystów. Następnym razem wybierzemy się tam w jakiś weekend, podczas którego drodzy rodacy raczej zostaną w domu :)
A potem krótki wypad do Czech, gdzie na dzień dobry zobaczyliśmy, jak to stwierdził nasz współtowarzysz : "czeskiego wariata".
Oczywiste jest, że wariat polski zdecydowanie różni się od wariata czeskiego, to przecież nie ulega żadnej dyskusji. Czeski wariat gania bez celu (lub w celu li tylko sobie, "wariatowo" wiadomym) po polu, podczas gdy wokół nie widać żadnego wehikułu, którym przybył na to pole. Polski wariat ma zawsze zaparkowany automobil na poboczu i gna w pole lub las w wiadomym celu (obrazków takich uświadczyliśmy, niech no policzę: raz, dwa, dwa... trzy - przy czym ten trzeci wypadek to akcja zbiorowa: pogoń w wiadomym kierunku ojca z synem. Ichnie kobiety, lub nie daj boże, branki, grzecznie siedziały w białym audi).
No i na zakończenie załapaliśmy się na plan zdjęciowy "Pierwszej miłości". Być może i nas pokażą, bo oparliśmy się pokusie machania do kamery i pozdrawiania rodziny i znajomych królika ;)
A jak tylko wrócę ze spaceru z psem, to odpiszę na posty i poczytam, co tam u Was.