Powrót z majówki  

Posted by Inblanco in

bywa trudny zwłaszcza, gdy pobyt można zaliczyć do udanych. Do tego tak zwyczajny fakt, jak brak aparatu wywołało smętne rozważania o upływającym nieubłaganie czasie.
Co my teraz będziemy wspominać w długie, zimowe wieczory? Odrobinę ukojenia przyniosły wypasione komórki... ;)

Odwiedziliśmy Polanicę Zdrój, małe, klimatyczne miasteczko, troszkę kiczowate, ale z urokliwą architekturą. Bardzo podobają mi się domy z drewnianymi elementami: werandy, balkony, balustrady, okna.
Odwiedziliśmy pijalnię wód i taki napój ze źródełka jest całkiem ok, dopóki się go nie wącha. Ja skusiłam się na zimny "kran", głęboko odetchnęłam i ...wypiłam. Dobre! Inne niż butelkowe, ale dobre. Potem przestałam się certolić, jak mawia moja babcia, i wypiłam chłonąc również bukiet zapachowy. He, he... nie polecam :) Jazda bez trzymanki. Ale jazda ekstremalna to ciepłe źródełko... Ja się nie zdecydowałam, choć widziałam i takich śmiałków. Marnie kończyli jednakoż.

poniższe fotki pochodzą ze strony: http://www.pttk.strzelin.pl/galeria/stolowe/polanica/index.htm




Potem pojechaliśmy do Kudowy. Miasteczko również śliczne, z romantycznie wijącymi się uliczkami. Mnóstwo zieleni, ale i turystów. Następnym razem wybierzemy się tam w jakiś weekend, podczas którego drodzy rodacy raczej zostaną w domu :)

fotka z csb.wikipedia.org


http://fotogalerie.pl/fotka/27418911861505647t,dux21,Stary-dom-Kudowa-Zdroj.......htm

A potem krótki wypad do Czech, gdzie na dzień dobry zobaczyliśmy, jak to stwierdził nasz współtowarzysz : "czeskiego wariata".
Oczywiste jest, że wariat polski zdecydowanie różni się od wariata czeskiego, to przecież nie ulega żadnej dyskusji. Czeski wariat gania bez celu (lub w celu li tylko sobie, "wariatowo" wiadomym) po polu, podczas gdy wokół nie widać żadnego wehikułu, którym przybył na to pole. Polski wariat ma zawsze zaparkowany automobil na poboczu i gna w pole lub las w wiadomym celu (obrazków takich uświadczyliśmy, niech no policzę: raz, dwa, dwa... trzy - przy czym ten trzeci wypadek to akcja zbiorowa: pogoń w wiadomym kierunku ojca z synem. Ichnie kobiety, lub nie daj boże, branki, grzecznie siedziały w białym audi).

No i na zakończenie załapaliśmy się na plan zdjęciowy "Pierwszej miłości". Być może i nas pokażą, bo oparliśmy się pokusie machania do kamery i pozdrawiania rodziny i znajomych królika ;)

A jak tylko wrócę ze spaceru z psem, to odpiszę na posty i poczytam, co tam u Was.

This entry was posted on 6.5.09 at środa, maja 06, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

10 komentarze

To tereny, które często odwiedzam:) Polecam Ci także Duszniki Zdrój, zwłaszcza w czasie festiwalu w lecie, turystów zdecydowanie mniej niż w Kudowie, a bardzo uroczo i klimatycznie.

6 maja 2009 13:02

To miło, że majówka Ci się udała :) Jeśli chodzi o naturalne wody, to piłam takową w Szczawnicy. Raz, więcej nie byłam w stanie ;)

6 maja 2009 14:10

Kiedyż, ach, kiedyż Szymo zacznie tolerować dłuższe trasy? Gratuluję udanego, długiego :D

6 maja 2009 14:28
Anonimowy  

Bardzo lubię tę okolicę. Popieram padmę: Duszniki są chyba najbardziej uroczą z pobliskich miejscowości. Co do wody z tajemniczych źródełek, w większości smakują, jakby się lizało żelazo :)

6 maja 2009 19:03

Och zazdroszczę Ci takiej majówki.
3 lata temu byłam w Kudowie Zdrój i baaardzo mi się tam podobało:)
Pozdrawiam!

6 maja 2009 20:17

Uwielbiam Kotlinę Kłodzką - miłością do tych stron zaraziłam też moich chłopaków. Święta spędziliśmy w Międzygórzu a wakacje w Górach Stołowych. Mamy także kolejne plany wyjazdowe... Zazdroszczę takiego weekendu i pozdrawiam :)

6 maja 2009 20:46

Padmo - o Dusznikach jakoś kompletnie zapomnieliśmy. Na szczęście błąd to do naprawienia:)

Lilithin - ja degustując trochę oszukiwałam... bo mam alergię a że teraz kicham i prycham, to i nos mam "troszkę" zatkany - nie poczułam więc aż tak bardzo tego specyficznego zapachu ;) Smak zupełnie znośny, zapach, powiedzmy, że nawet przytłumiony, nie dla ludzi ;)))

Bazyl - ani się obejrzysz a będziecie urządzać rajdy po Polsce ;)

Mandżuria - no właśnie nie wiem, czemu nam te Duszniki wypadły z trasy... a wiesz, że ta polanicka woda jakoś nie dawała żelastwem? Wypiłam ze smakiem, bo lekko gazowana a i ja po słodkim gofrze spragniona byłam ;)))

Paulina - :)))

Dededan - to rzeczywiście piękny region. Zerknęłam przed chwila na Międzygórze i też bardzo mi się podoba:) Zwłaszcza ten dom wczasowy Gigant :)

Śliczna ta nasza Polska, jednym słowem. Że tak patriotycznie zakończę :)))

7 maja 2009 19:57
chiara76  

przyjemna wyprawa;))

9 maja 2009 15:39

Oj, patrząc na zdjęcia, wcale Ci się nie dziwię, że nie chciało Ci się wracać :) Cieszę się, że majówka Ci się udała :)

11 maja 2009 12:11

Chyba też muszę się wybrać na taką wyprawę w poszukiwaniu ciekawych plenerów fotograficznych. Wrocław Wrocławiem, ale mam ochotę na jakąś odmianę:)

Pozdrawiam :)))

13 maja 2009 23:20

Prześlij komentarz