Spotkanie z Martinem Pollackiem  

Posted by Inblanco in


Podliczyłam dzisiaj, że to już 10 pisarz z którym miałam przyjemność się zetknąć podczas spotkań autorskich organizowanych dla czytelników. Dziesiąte spotkanie z kolei, ale pierwsze w mojej własnej hierarchii. Pollack jest... i tutaj mogłabym Was zasypać niezliczoną ilością pozytywnie zabarwionych przymiotników. Podobało mi się to, że nie wdzięczy się do czytelników choć z uwagą wysłuchuje każdego pytania, nawet najgłupszego i z gatunku tych powracających jak bumerang.

Na spotkanie wybrałam się uzbrojona w przeczytaną "Śmierć w bunkrze" oraz doczytanym do połowy najnowszym zbiorem reportaży "Dlaczego rozstrzelali Stanisławów". Doczytałam tylko do połowy, bo nie miałam czasu a nie dlatego, że ten utwór uważam za słabszy. Chociaż, jak się tak zastanowić, to faktycznie, w moim odczuciu jest słabszy, ale i tak wciąż dobry.

Jaki utwór przyniósł Pollackowi największy rozgłos? Przed spotkaniem odpowiedziałabym, że "Śmierć w bunkrze" która obnażyła bezlitośnie przeszłość jego rodziny. Ale pytania, które padały, najczęściej dotyczyły "Ojcobójcy" (zainteresowani tym tematem byli głównie studenci) oraz "Po Galicji" (tutaj uaktywnili się starsi uczestnicy spotkania). Osoba wprowadzająca ("zagajenie" zajęło mu... 40 minut, aż w końcu Pollack, który siedział obok dr Borkowskiego zaczął dyskretnie czyścić swój zegarek (!)) mówiła głównie o "Dlaczego rozstrzelali Stanisławów" i jak się później okazało, ludzie, którzy nie czytali tego utworu pytali się Pollacka: Dlaczego pisze pan o Stanisławowie? A nie np. o Lwowie? czy Krakowie? ;) Autor tłumaczył, że to wina wydawcy, ten tak niejednoznaczny tytuł i wprowadzający w błąd.

Z wielkim uznaniem wypowiadał się o polskiej szkole reportażu. Posunął się nawet do deklaracji, że mamy w tej chwili najlepszych autorów na świecie. Wymienił Szczygła, Nowaka, Hugo-Badera. Kapuściński to oczywiście nadal Mistrz.
Miło tego się słuchało. I to był patriotyzm, a nie nacjonalizm. Bo na spotkaniu padło odważne stwierdzenie wypowiedziane przez starszą panią, że nacjonalizm nie może być zły, bo płynie z miłości. Miłość jest dobra a to człowiek wykorzystuje ją do niecnych celów. Jako, że pani oprócz tej kontrowersyjnej wypowiedzi zalała autora opowieścią o swojej Galicji, ta kwestia pozostała niezauważona. Ale ja się z nią nie zgadzam. Nacjonalizm nie ma nic wspólnego z miłością, jemu raczej bliżej do zamaskowanych kompleksów i poczucia niższości, które żywią się pogardą i przemocą. Gdzie tutaj miejsce na miłość?

Najbardziej intymne chwile tego spotkania, to oczywiście te, w których autor opowiadał o swoich doświadczeniach związanych z powstawaniem książki "Śmierć w bunkrze". To był i zawsze będzie dla niego trudny temat, za który zapłacił depresją i zerwaniem stosunków z rodziną. Książka powstała, jak powiedział, z poczucia odpowiedzialności a nie z poczucia winy za czyny ojca. Wydał ją, bo o tym wciąż trzeba rozmawiać, chociaż są tacy, którzy mają pretensję do niego o to, że utwór ten nie powstał wcześniej, że tak długo z tym zwlekał. Zwlekał, bo nie był gotowy.

Opowiadał, jak wielką wagę przykłada do fotografii. Zbiera stare zdjęcia, szuka ich po antykwariatach, ludzie sami mu je znoszą. Rozszyfrowuje uchwycone na nich ludzkie losy. Jak sam powiedział, dla niego ważny jest ten najbardziej przeciętny z przeciętnych. Ten człowiek, który nie zasłużył się niczym wielkim, niczego nie osiągnął ale jak każdy z nas czuł w swoim życiu strach, miłość, ból. Kiedy? Gdzie? Z jakiego powodu? Autor reportaży jest od tego, by ocalić te istnienia.

Bardzo dumny był ze swojego domu na wsi, gdzie jak twierdzi ma prawdziwą bibliotekę. Bardzo lubi to miejsce. Lubi też wina austriackie i skarżył się, że w Opolu nie zaserwowano mu polskiego wina. Na co jeden ze studentów się odezwał, stwierdzając, że polskie trunki z winogron są bardzo kwaskowe i pewnie dlatego nie znajdują amatorów. Pollack zaoponował: on jest wielbicielem właśnie takich win!
Dostał też od starszego pana, jednego z uczestników spotkania, Order zasłużonych dla Opolszczyzny z czasów... PRL ;) To w ramach podziękowań za opowieść o Galicji. Autor bardzo się śmiał i stwierdził, że niestety, nie jest ubrany na galowo, więc nie może teraz przypiąć sobie tego odznaczenia:)
Na pytanie, czy napisze kiedyś kryminał, odpowiedział, że on ma w nosie kryminały. Dosłownie. Wszyscy teraz piszą kryminały, ale on nie zamierza ;))) Choć ja należę do wielbicielek tego gatunku, to Pollack ma u mnie duży plus za to.

Ludzi było dużo, co mnie bardzo cieszy. Nawet gdyby pominąć studentów germanistyki, którzy byli tam z obowiązku, to i tak sala była pełna. Na Czubaju i Miłoszewskim było raptem po 15-20 osób, wliczając w to panie z biblioteki, które dzielnie robiły za sztuczny tłum.

Mam autograf, wspomnienia i kolejne plany zakupowe. "Ojcobójca" i "Po Galicji" muszą być moje.

Martin Pollack pisze ważne książki i do tego jest czytany. To dobrze rokuje na przyszłość, taką przynajmniej mam nadzieję.

This entry was posted on 18.5.09 at poniedziałek, maja 18, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

5 komentarze

Seso  

Oczywiście, że nacjonalizm nie łączy się z miłością. Na szczęście teraz często przytacza się ten słynny odczyt Kapuścińskiego, w którym podkreśla dwie podstawowe różnice między patriotyzmem a nacjonalizmem. Nacjonalizm buduje się w opozycji do innych, z przekonania o własnej nadrzędnej pozycji i poczucia, że tylko w opozycji do innych można budować własną tożsamość. Nie widzę tu nic co byłoby pokrewne miłości.

18 maja 2009 22:26

Zgadzam sie z Toba co do nacjonalizmu. I zazdroszcze spotkania. Pollacka jeszcze nie czytalam, ale na mojej polce stoi "Smierc w bunkrze", do ktorej sie szykuje. Bardzo mile, ze autor okazal sie byc sympatycznym i otwartym dzentelmenem, szanujacych czytelnikow.

19 maja 2009 19:34

Świetna relacja! U nas też było kilka dni temu spotkanie z Pollackiem, niestety rozchorowałam się i nie dałam rady pójść, po przeczytaniu Twojej relacji tym bardziej żałuję...

19 maja 2009 21:05

Podpisuję się pod Padmą:) Dzięki Twojej relacji nabrałam ochoty na zapoznanie się z twórczością Pollacka.
pozdrawiam:)

20 maja 2009 21:42

Wiecie, zastanawiam się czy starsza pani wiedział, czym się rożni nacjonalizm od patriotyzmu? Bo ja mam nadzieję, że to tylko nieznajomość definicji skłoniła ja do takich sadów. Oby.

Powiem Wam, że wciąż jestem pod wrażeniem Pollacka i tego, co pisze.
:)

21 maja 2009 17:31

Prześlij komentarz