"Co przeciętny warszawiak wie o Opolu?", czyli przegląd opolskich czasopism literackich  

Posted by Inblanco in


"Przeciętny warszawiak wie o Opolu tyle, co przeciętny Polak. Ile mu doniosą na pierwszych stronach ogólnopolskie media i Internet. Że bestia, że Niemców jak mrówek, że afery w ratuszu i że proces Jakubowskiej. Że stolica polskiej piosenki przygotowuje się do festiwalu, a gwiazdy lubią amfiteatr, bo to przecież taki amfiteatr, że nie sposób go nie lubić. Festiwal, jaki jest, każdy widzi. Jak polska piosenka, czasem fajny, częściej nudny."*


Ten fragment pochodzi z reaktywowanego po siedmiu latach periodyku społeczno-kulturalnego "Strony". Czasopismo rodem z Opola, duchem jak sądzę, również.
Wrocław ma "Odrę", Poznań "Czas Kultury" a Opole "Strony".

Drugim, pochodzącym z Opolszczyzny tworem, jest "Red". Nie wiem, jak wiedzie mu się teraz, bo numer, który mam przed sobą, pochodzi z grudnia 2007 roku, aczkolwiek kupiony w bieżącym, co niestety chyba źle wróży...(edit: sprawdziłam w necie: ostatni numer pochodzi z 2008 roku)

Czytujecie czasopisma literackie? Czy znaleźliście takie, które w pełni odpowiadają Waszym potrzebom?
Ja na pierwsze pytanie odpowiem: tak, na drugie: nie.

Okazjonalnie sięgam po "Nowe Książki", "Dialog", "Lampę". Kiedyś kupowałam NK regularnie, miałam skompletowane dwa lub trzy roczniki, ale teraz szkoda mi miejsca na kolejne numery. Przeglądam je w czytelni i to mi wystarcza.

Prawda jest taka, że nie ma czasopisma skierowanego do przeciętnego czytelnika, a za takiego się uważam, któremu nie jest potrzebna lektura eseju o wpływie XII-wiecznej poezji serbskiej na rozmnażanie się pingwinów. Ja chcę dostać do ręki pozycję, w której szeroko opisywane będą zjawiska pojawiające się we współczesnej prozie, portrety twórców, analizy ich utworów itd. Czy stworzenie takiego pisma, bez języka, który bardziej pasuje do dysertacji doktorskiej, to zbyt wiele? A może właśnie zbyt mało? Za mało ambitnie? Że albo "Tina" albo "Zeszyty literackie"? Nic po środku? Nie wiem, ale czarno to widzę.

Są jednak pewne namiastki:
Z przyjemnością czytuję czwartkowy dodatek do GW "Duży format", w którym drukowane są świetne reportaże i często bardzo dobre teksty o literaturze, teatrze, filmie. Ale z bólem serca zauważam, że literaturze, z numeru na numer, poświęca się coraz mniej miejsca. W aktualnym wydaniu, w dziale "Książki" pojawia się... jedna recenzja! Jedna!!!
Podobnie rzecz się miała z dziennikową "Kulturą" - gdy zaczynali, dział literacki nie był bynajmniej traktowany po macoszemu. A teraz? Dzisiejszy numer to niestety wyjątek, gdyż dostajemy cztery stronice o Mrożku. Pewnie Mrożek nadal dobrze się sprzedaje. Poza tym ewenementem, miejsca dla książek mają coraz mniej.

"Dodatek o książkach" w Rzeczpospolitej bardzo lubię i tutaj nie zauważyłam jakoś zmian na gorsze (choć przyznaję, że nie udało mi się kupić dwóch ostatnich numerów, a że wydawane raz w miesiącu, to trochę czasu już minęło...). Bardzo sobie cenię ten dodatek, ale mógłby być obszerniejszy. Zdecydowanie obszerniejszy.

Sporadycznie podczytuję dział poświęcony literaturze w Tygodniku Powszechnym. Lekturę "Przekroju" zaczynałam od zerknięcia na recenzje książkowe, dopiero potem przechodziłam do rysunków Raczkowskiego :)

Łaknę tekstów o kulturze, a nawet, niektórych może zaboleć to słowo, o pop-kulturze. Marzę o piśmie, w którym obok recenzji najnowszej powieści Rankina czy Bernharda, pojawi się np. napisana przyjaznym dla odbiorcy językiem analiza "Zbrodni i kary" czy np. próba wyjaśnienia fenomenu popularności Jane Austen, która mimo XXI wciąż ma się świetnie i nie straszne są jej nawet przekłady własnej twórczości na język filmowy.

"Strony" i "Red" nie spełniają tych wymagań, ale oczywiście od razu byłam tego świadoma. Znalazłam jednak kilka artykułów, które mnie żywo zainteresowały.

"Strony" za główny temat tego numeru obrały sobie twórczość Tymoteusza Karpowicza. Możemy więc zaczytać się w interpretacjach jego utworów, w artykułach udowadniających jak wielki wpływ na poezję tergo pana miała muzyka symfoniczna i oratoryjna, podsłuchać rozmowy tzw. ludzi kultury, gdy wymieniają się błyskotliwymi uwagami o recepcji dzieł Karpowicza, itd. Przyznaję, nie to nie moja działka.

Za to bardzo podobał mi się esej Mieczysława Orskiego pt. "Proza post-naturalistycznej maniery", biorący na tapetę polską prozę współczesną, w której panuje umiłowanie do fatalizmu, pesymizmu, stylistyki naturalistycznej przy zupełnym ignorowaniu choćby najmniejszych przejawów istnienia tej drugiej strony: światła, radości lub, o zgrozo, dobra. Dociekliwy autor zauważa również jak ważną rolę odgrywa w większości tych utworów postać ojca: zazwyczaj tyrana, pijaka, despoty lub Wielkiego Nieobecnego. Świetnie się to czytało. Oberwało się przy tym ulubieńcom "krytyki czasopiśmienniczo-żurnalistycznej", do których autor zalicza Ignacego Karpowicza, Krzysztofa Vargę, Sławomira Shutego, Dawida Bieńkowskiego, Mariusza Maślankę, itd. I to, jak ich skwitował!
Przeczytajcie sami:
"(...) autorzy efektownie i efektywnie (por. szeroki asortyment nagród pieniężnych, honorowych, "paszportów kulturalnych", nagród samorządów przydzielanych często książkom o których po roku-dwóch się zapomina) promowani w popularnych gazetach (...)."
Z jednej strony owe nazwiska, kojarzące się jednak z twórczością cokolwiek niszową, okazują się być "popularne"i to w tym brzydkim rozumieniu tego słowa, a do tego promowane! Podwójne zaskoczenie:)

Podobał mi się również "kącik" Olgi Tokarczuk, w którym zebrane zostały refleksje pisarki na różne tematy. A zaczyna się to tak: "Jestem starą feministką i..."
Jakiż potencjał ma ten początek zdania! Cóż za figlarna ironia :) Gdybym kiedyś miała napisać książkę, to to zdanie uważałabym za świetne otwarcie.

Są również wiersze opolskiej poetki, Ireny Wyczółkowskiej, o dziwo, naprawdę dobre. Nie znałam wcześniej jej twórczości. Błąd. Teraz postaram się to naprawić.
Zaciekawiły mnie także artykuły o przeszłości Drohobycza czy przybliżające życie codzienne w Opolu ad. 1914.

Czasopismo liczy 346 stron, ma interesującą szatę graficzną, działy poświęcone literaturze, teatrowi, muzyce (Aleksander Kościów!), historii, wydarzeniom lokalnym.

Jest kilka rzeczy, które mi się bardzo nie podobały. Cudowny wiersz jeszcze cudowniejszego Juliana Kornhausera pt. "Dziecko patrzy jak piszę" został okrutnie potraktowany przez suchą, akademicką rozprawkę, której za oręż posłużyła teoria literatury.
Grafiki Jana Berdaka, które mają wzbogacić wydanie, mnie niepomiernie irytowały. Mają w sobie ducha siermiężnych lat 70., odrzucają mnie jak kawiarnie czerpiące wzornictwo z okresu "małej stabilizacji", z obowiązkową szklaną popielniczką i bukiecikiem sztucznych kwiatów na stoliku.

Jestem ciekawa, jak będzie ewoluował ten tytuł. Następny numer też kupię i trzymam kciuki za powodzenie:)

A że wyszło mi tak dłuuugo, to o "Red" przy następnej okazji.

Jeśli dotarliście ze mną aż tutaj, to mam nadzieję, że teraz na pytanie postawione w tytule notki, warszawiak, poznaniak, łodzianin, do wyliczanki, w której znajduje się obowiązkowo festiwal doda też... "Strony". Opolskie "Strony" :)

Dziękuję za uwagę.

*Krzysztof Feusette, "Ale czy kura wie?", Strony 1-2/2009, str. 341

This entry was posted on 29.8.09 at sobota, sierpnia 29, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

12 komentarze

A ja się spytam, ile kosztuje? Czy kupiłaś w kiosku w Opolu? - nakład chyba nie jest zbyt duży. Mnie się wydaje, iż pierwsze opolskie czasopismo społeczno-kulturalne nosiło tytuł "Opole" i pochodzi z początku lat siedemdziesiątych.

29 sierpnia 2009 18:22

Nutto - najpierw szukałam "Stron" w kioskach. Nic. Potem byłam w empiku i matrasie. Też nic. Sukces? W Księgarni Uniwersyteckiej, przy Pl. Kopernika. Zauważyłam też, że Królikaczka (http://krolikaczka.blogspot.com/) mają ten tytuł w sprzedaży. No i jeszcze w Pedagogicznej Bibliotece Wojewodzkiej w Opolu przy Kościuszki.
A odnośnie "Opola" wydaje mi się, że masz rację. Miałam kilka archiwalnych numerów w ręce,całkiem klimatyczny, "Stron" gdy wychodziły w latach 90. nie czytywałam.

29 sierpnia 2009 18:52

A nie chciałabyś się przyłączyć do tego: http://stara-szafa.blogspot.com/2009/07/czasem-przyplacze-sie-taki-pomys-i-nie.html To tak a propos pierwszej części Twojego tekstu, bo skoro nie ma się tego czego się chce to najlepiej sobie to zapewnić samemu. ;)

29 sierpnia 2009 19:12

Aaaaa... cena :) Zapomniałam. Czasopismo kosztuje 12 zł :)

29 sierpnia 2009 19:13
Anonimowy  

Dodatek o książkach w "Rzeczpospolitej" nazywa się "Rzecz o książkach"... Wychodzi dwa razy w miesiącu: w pierwszą i trzecią sobotę miesiąca... Złośliwa nie jestem, ale skoro tak "lubisz i cenisz"...

29 sierpnia 2009 20:00

Ja jestem warszawianka i grzecznie "Strony" do festiwalu dodaję :)
Trochę wstyd się przyznać, że czasopism literackich nie czytam, ale takie "Strony" mogłyby być ciekawe, muszę sprawdzić jak to w Warszawie wygląda.
A dodatek do GW też czytywałam, ale potem zaczął mnie irytować właśnie coraz mniejszą ilością recenzji. Więc przestałam... Cóż, najwyraźniej mogę czytać książki, a czytanie o książkach idzie mi już gorzej.

29 sierpnia 2009 20:29

Karolino - poczytam więcej o projekcie i dam znać:) pomysł bardzo mi się podoba.

Anonimowy gość - a widzisz, ja ciągle na to mówiłam Rzepa o ksiązkach a nie Rzecz o ksiązkach. Ot, mój błąd.
Wychodzi dwa razy w miesiącu? To chyba własnie od tych dwoch ostatnich miesięcy,o których wspominam w tekście, bo wcześniej (jeszcze chyba do maja tego roku) był to dodatek który ukazywał się tylko raz w miesiącu. W pierwszą sobotę każdego miesiąca. Tak, złośliwa nie jesteś. I tak, cenię ten dodatek, bez względu na jego nazwę. Przynajmniej nie jest anonimowa.

Liritio - ja teraz też czytam ich zdecydowanie mniej. Recenje czasami podczytuję w róznych tytułach, gdy jestem w Empiku. A DF, jesli będzie miał nadal takie reportaże, to nawet bez recenzji, wywiadów z autorami i tak bedę namietnie czytywać.

29 sierpnia 2009 20:51

Jeśli chodzi o Duży Format, to mam dokładnie takie same odczucia jak Ty (niestety). Wyborcza ma teksty o książkach/literaturze zawsze we wtorkowym wydaniu. W piątek w Co Jest Grane jest też zawsze kilka krótkich recenzji książek.

30 sierpnia 2009 19:09

Sylwio - dzięki za cynk, odnośnie wtorkowych wydań GW. Kiedyś ukazywał się ichni dodatek o książkach, raz w miesiącu. Potem nagle zniknął mi z oczu.
A GW kupuję nieregularnie: zawsze staram się tylko w czwartki i soboty. W ten wtorek na pewno kupię:)

30 sierpnia 2009 22:52
Anonimowy  

Jojojoj! Ale nadepnęłam na odcisk... A dwa razy w miesiącu wychodzi już od dobrych kilku miesięcy... Nie od "tych" dwóch.

5 września 2009 19:28

Temat rzeka :) Nie mam jednego pisma, ktore spelnialoby wszystkie moje wymagania. Lubie czytac cotygodniowe dodatki ksiazkowe w sobotnim "Financial Times" i niedzielnym "The Observer", zerkam na strony internetowe niektorych angielskich gazet, tygodnikow i miesiecznikow. Literackich pism tu nie kupuje, bo nie do konca mi odpowiadaja. Najblizej moim wyobrazeniom o tym, jakie powinno byc pismo literackie, odpowiadaja francuskie "Le Magazine Litteraire" i "Books" (tak, francuskie).
Polskie pisma tego typu to dla mnie porazka. Kiepska szata graficzna, fatalne zdjecia, recenzje ksiazek w "Nowych Ksiazkach" calkiem ciekawe, ale po jednym przejrzeniu numeru, magazyn rozlatywal mi sie w rekach. Brakuje tez ciekawych artykulow wlasnie tego typu, o jakim piszesz.
Ale tworze z grupka blogowiczek kwartalnik literacki (to to, o czym pisala Karolina.ja), internetowy, ktorego pierwszy numer zapowiadany jest na 1 stycznia. Ma byc nowoczesnie, wysoka kultura z popkultura, wszystko wokol ksiazki pisane w ciekawy sposob, z ladnymi zdjeciami. Debiutujemy wszystkie w tym, wiec nie do konca wiemy, jak to wyjdzie, ale jestesmy pelne zapalu i energii. Na pewno nie bedzie to przypominalo profesjonalnych magazynow (nasza wiedza jest mniejsza i nie robimy tego na caly etat), ale mam nadzieje, ze nie bedzie to amatorszczyzna wiejaca na kilometr. Promocja zajmiemy sie pozniej i na pewno bede o tym pisac u siebie na blogu, jak pismo bedzie gotowe.

10 września 2009 14:46

Chihiro - trzymam kciuki za projekt :) Z chęcią bym się przyłączyła, więc jesli zaproszenie karoliny jest nadal aktualne, to ja bardzo chętnie:) Wysłałam już oficjalne zgłoszenie:)))

21 września 2009 13:59

Prześlij komentarz