Michael Grant "Gone.Zniknęli"  

Posted by Inblanco in

Przed chwilą przeczytałam recenzję tej książki u Padmy. I zgadzam się z Nią w 100 %.

Rzeczywiście, okładka jest koszmarna. Gdyby jeszcze miała nawiązywać do filmu, to zrozumiałabym taki chwyt marketingowy, bo wzrokowcy i wielbiciele kina, omijający zazwyczaj księgarnie, mogliby się na to złapać. Ale tak ?

Język również pozostawia wiele do życzenia. Jak dla mnie mocno zubożały, chociaż pojawiają się "trudne" słowa, które na bieżąco tłumaczy jedna z głównych bohaterek. Za Alice zresztą ciągnie się pewien smrodek dydaktyczny, bo często jest ona tą, która objaśnia zagadnienia z różnych dziedzin (np. fizyki, biologii). Te edukacyjne wstawki mnie irytowały, ale jeśli nastolatkom do których książka jest skierowana, to nie będzie przeszkadzać, to już się nie czepiam. I od razu powiem, że nie jest tego dużo - łatwo w spiętrzeniu wydarzeń, które funduje czytelnikom autor, to zwyczajnie przeoczyć.

Gdy zaczęłam czytać, od razu pomyślałam: Świetnie! Dam książkę do przeczytania 12, 13-latkom. W trakcie lektury zaczęłam przesuwać granicę wieku: najpierw do gimnazjum, potem liceum, wreszcie czas studiów... ;))) Bowiem powieść z sf przemienia się w mrożący krew w żyłach horror. Jest strasznie i krwawo ale ciężko się oderwać.

O czym jest książka? Oto pewnego dnia, nagle, znikają wszyscy dorośli oraz osoby powyżej 15 roku życia. Ci, którzy zostają są zdani tylko na siebie i wbrew pozorom nie mogą przestawić się na jakże początkowo oczywistą wersję życia pt. "wieczne wakacje" czy "słodkie leniuchowanie" - muszą zająć się choćby niemowlakami i małymi dziećmi. Trzeba stworzyć podwaliny nowego społeczeństwa: służbę zdrowia, straż pożarną, policję. A po władzę zazwyczaj sięgają niewłaściwi ludzie... I tak się również dzieje w Perdido Beach.

Zniknięcie dorosłych to jednak nie koniec niespodzianek. Zmianie ulega również przyroda, niegdyś przyjazna, a przynajmniej niegroźna, staje się teraz jednym z głównych zagrożeń dla człowieka. Taki kot w bibliotece... niby chodzące uosobienie łagodności, powolności i melancholizmu - błąd! Słodki mruczuś zdecydowanie się zmienił. W co? He, he, he!

Autor stworzył coś na kształt współczesnego westernu, gdzie dzielny szeryf z grupką przyjaciół musi walczyć z bandą złych i lubujących się w zadawaniu bólu potworów, którzy przejęli władzę w miasteczku.
Czy młodzi ludzie ulegli demoralizacji dopiero po zniknięciu dorosłych? Nie, ale wtedy puściły wszelkie bariery. Ci, którzy teraz oceniają zachowanie Caine'a i jego świty, nie maja siły przebicia, bo są tylko dziećmi, najczęściej wystraszonymi i obawiającymi się o własne życie. Na strachu właśnie Caine buduje swoje imperium. Na szczęście pojawia się garstka odważnych.
Ekipa Sama składa się z kilku osób, którym autor przypisał charakterystyczne cechy: geniuszka, złota rączka, tchórz, uzdrawiaczka. Takie szufladkowanie postaci znacznie ułatwiło pracę pisarzowi, ale pozostawia duży niedosyt.

Dużo się w tej książce dzieje, jedno wydarzenie goni następne. Znikają dorośli, pojawiają się dziwne moce, zwierzęta ulegają całkowitej przemianie, żywność powoli się kończy, źli staja się jeszcze bardziej źli, ci, którzy zbłądzili otrzymują drugą szansę, do głosu dochodzą tajemnice z przeszłości, itd. Przypomina mi to teledysk, w którym kolejne obrazki pojawiają się i znikają z prędkością światła. Tzw. target powinien być zachwycony!

Mimo kilku wad, książkę czytało mi się znakomicie: podziębiona siedziałam wczoraj do 1 w nocy, by móc się dowiedzieć, jak to się skończyło. I już nie mogę się doczekać kolejnej części, która będzie nosiła przyprawiający o dreszcze tytuł: Głód.

Lektura powieści trochę przypomina mi te emocje, które wyzwalają się podczas obozowiska w lesie: wieczorem, przy ognisku, ktoś zaczyna snuć opowieść... straszna opowieść...
Dlaczego tak bardzo lubimy się bać?
:)


This entry was posted on 30.9.09 at środa, września 30, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

14 komentarze

Hmm, może faktycznie nie będę tej książki dawać 11-latce;) Chociaż wydaje mi się, że my nie mamy pojęcia, co dzisiejsze 11-latki przeraża, a co nie;) Mnie także nieco irytowały te wstawki edukacyjne, ale lejąca się krew odwracała od nich uwagę;) Co do "Głodu", to zajrzałam na amazon i z recenzji czytelników wynika, że kończy się w dramatycznym momencie;)

30 września 2009 12:41

Twoja recenzja jest zachęcająca- tym bardziej przeczytam. Co tam, że dla nastolatków.

30 września 2009 16:49
chiara76  

to ja tylko zajrzałam życzyć zdrowia;)

30 września 2009 22:05

Brzmi super. Przeczytam.

1 października 2009 09:02

Dziś, żeby się bać, zdecydowanie lepiej przeczytać dobry horror niż szukać takiego w kinie. Szkoda, że nie powstają już takie dzieła jak kilka dekad temu.
Jeśli wpadnie mi w ręce - przeczytam.

Chciałam też zaprotestować - nie każdy wielbiciel kina jest miłośnikiem komercji i omija księgarnie z daleka :)

1 października 2009 09:41

Oj, taki dydaktyzm młodzież wyczuwa na odległośc i określa mianem sztuczności, ale może ta groza zrekompensuje to. :))

2 października 2009 13:57

Malutka uwaga: Astrid, nie Alice.

Z tym horrorem chyba nieco przeszarżowałaś ;), jakoś wyjątkowo straszną ta książka nie była.

Co do okładki się zgadzam: koszmarna. Problematyczna jest również tytulatura - według mnie wydawnictwo nie mogło już bardziej namotać.

3 października 2009 11:06

Padmo - to prawda, że nie mam pojęcia, co przeraża wspólczesne 11-latki ;))) Powiem Ci, że moim zdaniem, niestety książka byłaby dla nich pewnie fajna i tyle. A ja, naiwnie zapewne, wolałbym żeby była dla nich wstrząsająca i w związku z tym, w ramach ochrony ich niewinnych duszyczek wolałabym nie dawać im "Gone". Tak, wiem, naiwność pierwszej wody ;)))

Kalio - polecam, a to że dla nastolatków? Phi! Kto by sie przejmował ;)

Chiaro - a dziękuję serdecznie:))) Zwalczam grypę domowymi sposobami, wlewając w siebie hektolitry gorącej herbaty i wygrzewając się pod kocem. Z kryminałem pod tymze:) Własnie skończyłam Kangera i jestem w trakcie ostatniego Rebusa.

Aerien - :))

Czarownico - źle to sformułowałam. Bo chodziło mi o podgrupę(mam nadzieję, że wąską:) kinomaniaków, którzy omijają księgarnie. Nigdy bym nie śmiała wsadzić ich do jednego worka z nalepką: nieczytający ;)))

Clevera - też tak myślę :)

Arieen - prawda: Astrid , nie Alice - ciekawe skad mi się ta druga wzięła?
A co do horroru - no co ja poradzę, że mnie książka przeraziła? Pomysły ze zwierzetami, drapieżność i bezwzględność dzieci (sceny z betonem...), psychopata z biczem... na mnie to wywarło wrażenie. Chociaż przyznaję też, że w trakcie czytania wciąz myślałam o młodych czytelnikach, którym daję książkę do ręki... to jakoś podnosiło u mnie poziom stresu, ale i bez tego dla mnie powieśc jest paskudnie mroczna.

I zgadzam się co do problemów z tytułem. Bo w tej chwili to wychodzi jakby były dwa podtytuły, czyli coś takiego: Michael Grant "Gone. Zniknęli. Faza pierwsza: niepokój" - jakiś koszmar;)

3 października 2009 19:09

okładka w ogóle nie zachęca ale to oczym piszesz przypomina mi pewną lekturę, a mianowice trylogię fantasy Cliffa McNisha o wiedźmiach po której nie mogłam spac a była na dziale dziecięcym, planuję ją sobie odświeżyc za jakiś czas :P

3 października 2009 19:11

do książki podszedłem dość sceptycznie.miałem mieszane uczucia ale po przeczytaniu pierwszych stron tak mnie wciągnęła i dość szybko doszedłem do ostatniej strony. teraz trzeba czekać do 2010 na kolejny tom.

4 października 2009 11:28
paula  

o matko do 2010?!! tak długo....:( ja już skończyłam I tom, świetna książka, którą polecam młodzieży! Dużo fajnych akcji i przykładów jak sobie radzić w trudnych sytuacjach :)będę terasz szperać w necie może coś zdradzą na temat II tomu :P

5 października 2009 12:11

paper-lanterns - tej książki nie znam, ale ja też mam ochotę na powrót do książek z czasów dzieciństwa. I chyba wezmę się za "Tarninę" Szczygła, która kiedyś uwielbiałam - zobaczymy, jak się teraz sprawdzi:)

Jerzy - u mnie podobnie: początek trochę mnie zniechęcił, głównie ze względu na styl, ale potem... jazda bez trzymanki:)))

Paula - no właśnie! Chociaż, jak tak pomyśleć, to tego 2009 roku już końcówka w zasadzie... niedługo trzeba będzie planować Sylwestra ;)

6 października 2009 17:32
paula  

no w sumie pewnie nie zauważę jak szybko zleci ten czas:)jest konkurs na stronie Gone- http://zagineli.pl/2009/09/w-mgnieniu-oka/ warto wziąć udział bo fajne nagrody ;)

13 października 2009 11:02
Anonimowy  

Za Alice ? Chyba Astrid

23 sierpnia 2012 20:34

Prześlij komentarz