Paweł Huelle: melancholijny Człowiek Północy  

Posted by Inblanco in



źródło : Opolska Telewizja Internetowa

W zeszłym tygodniu wybrałam się na spotkanie autorskie, chcąc poznać autora rewelacyjnego "Weisera Dawidka" - powieści, którą zachwycałam się w czasie studiów. Huelle potrafi pięknie opowiadać: o sobie, literaturze, malarstwie, swoich marzeniach, wzlotach i upadkach.
Spotkanie, które prowadziła Dorota Różycka, rozpoczęło się od deklaracji pisarza, że silnie odczuwa przynależność do Północy. Jest, jak stwierdził, Człowiekiem Północy, który od pewnego czasu cierpi na głęboką melancholię, spowodowaną... marzeniem o Południu:). To konflikt, który jak obrazowo ujął Huelle, można oddać za pomocą dwóch filmowców: Bergman kontra Fellini. I już na wstępnie mnie tym kupił;)

Pierwszy raz byłam też na spotkaniu, podczas którego autor czytał swoje dzieła. Huelle "odegrał" z podziałem na role pokaźny fragment niepublikowanego dotąd opowiadania* i wyszło mu to fantastycznie! Mnie najbardziej podobał się moment, kiedy udawał rosyjskiego urzędnika z okresu carskiej Rosji: dudnił wówczas głębokim basem - nie stroniąc od nadawania głosowi cieńszej barwy, gdy wymagał tego tekst.

Otwarcie opowiadał o swoich mistrzach literackich, do których zalicza przede wszystkim: Nabokova, Manna, Hrabala. Jego utwory zresztą doskonale korespondują z tym zauroczeniem, bo wystarczy przywołać choćby "Castorpa" czy "Mercedes-Benz. Z listów do Hrabala". Wg Huellego literatura to podejmowany wciąż na nowo dialog: z innymi rodzajami sztuki, z innymi autorami i ich dziełami. Nie ma racji bytu więc coś takiego jak dzieło oryginalne, bo w obecnych czasach wszystko jest już tylko wariacją na temat, który był przetwarzany wielokrotnie. Czy wobec tego współczesna literatura to tylko wtórność? Nie. Bo ów dialog, który od lat prowadzą ze sobą różni twórcy, może być niesamowicie ciekawy.
Historia literatury dla pisarza to nic innego jak... pudło rezonansowe.

Huelle przyznał się także, że jest niespełnionym malarzem. Gdy był nastolatkiem wziął kilka lekcji u profesora rysunku i usłyszał, że jest zupełnie pozbawiony talentu w tym zakresie. Postanowił więc zostać poetą, bo jak twierdzi, poezja jest niczym esencja istnienia - żadna proza nie potrafi oddać tego, co w kilku wersach świetny wiersz. Jednym z jego ulubionych poetów jest mieszkający w Opolu Tomasz Różycki, który również był na tym spotkaniu i na zakończenie miałam okazję usłyszeć kilka utworów obu tych literatów. Podobały mi się i to bardzo.

Ale Huelle to przede wszystkim prozaik, choć jak sam siebie definiuje: prozaik, któremu nie udało się zostać poetą.

Oczywiście mam autograf, ale zapomniałam aparatu. Byłam zła, bo oświetlenie tym razem było fantastyczne i mogłabym szaleć do woli i zaprezentować Wam Huellego en face, z lewego i prawego profilu a nawet z profilu perdu ;)))
(nie żeby był specjalnie piękny, bardziej chodziło by tutaj o moją niedawno odkrytą potrzebę "dokumentowania" wszystkiego;). Znalazłam jednak na you tube fragment tego spotkania, które rejestrowane było przez młodego człowieka reprezentującego Opolską Telewizję Internetową, o której to istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia. A pomysł wydaje się świetny, więc trzymam za nich kciuki.

* opowiadanie ukaże się nakładem Znaku. Jak twierdzi Huelle zadzwoniono do niego z wydawnictwa z prośbą o napisanie opowiadania z... duszą, czym go bardzo zaskoczyli, i od razu zadał sobie pytanie, czy wobec tego inne jego utwory nie maja owej duszy? ;)
Znak wyda w grudniu zbiór opowiadań (z duszą!) polskich prozaików, w tym będzie i "Do kresu" Huellego, którego fragment miałam okazję usłyszeć. I o ile się nie mylę, będzie to ta książka.

A na zakończenie wiersz Huellego, w którym pojawia się nie kto inny, jak Tomasz Różycki:

Krasnogruda

Gdy schodziłem w dół, do jeziora, słyszałem

Dźwięk miedzianych trąbek i buczenie trzmiela.

Słońce. Słońce. A pod nim obłoki.

Sierpień. I była niedziela.

Dwór w zieleni pokrzyw.

Łopian. Lebioda. Pokrzyk belladonna.

Kościółek litewski. Droga bita żwirem.

Wioska starowierów. Wileńska madonna.

I brzmiały naraz różne głosy.

Kobiety. Dzieci. Mężczyźni. I księża.

Także Poeta z ganku czytał wiersz

O miłości, co wszystko zwycięża.

Przeklęte niech będą słowa – „popiół”. „zapomnienie”,

Tak jak „ nicość” i „pustka” – śpiewali chasydzi,

Wirując na klepisku. Jaśniała gwiazda Wenus.

Pachniało zboże. Wszyscy byli żywi.

Gdy wracałem szosą, do domu, widziałem

Nad łąką bociany i klucze żurawi.

Świerszcze. Świerszcze. Nad nimi obłoki.

Sierpień. I Mesjasz, który nikogo nie zbawi.

This entry was posted on 6.10.09 at wtorek, października 06, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

2 komentarze

Pawła Huelle mam zamiar przeczytać w niedalekiej przyszłości, intryuje mnie ten pisarz, zazdroszczę, że miałaś okazję go spotkać. A wpadłam tu także po to, żeby donieść, że książki od Ciebie właśnie dotarły - bardzo dziękuję!:) Korci mnie, żeby natychmiast zacząć lekturę i pewnie wkrótce to zrobię, więc raczej odeślę Ci je przed wiosną:) A niespodzianka z Pragi jest prześliczna, dziękuję bardzo!!!

6 października 2009 21:19

Padmo - ciesze się, że przesyłka dotarła i że mały drobiazg się spodobał :) Nie mogę się doczekać, co powiesz o Martinie - choć absolutnie Cię nie poganiam. Takie grubaśne, zimowe opowieści najlepiej czyta się późną jesienią, gdy owiany zimnym i mokrym wiatrem wraca człowiek do domu i marzy o czymś gorącym do picia i fantastycznym do czytania (doslownie!;).
:)

7 października 2009 11:05

Prześlij komentarz