Nie opowiadałam Wam jeszcze jak to zostałam porwana? Czas to naprawić! Niestety, nie ma to żadnego związku z dramatycznym alarmem Katji127, który pozwolę sobie tutaj zacytować:
"... dziś w nocy przylatuje ufo i porywa najpiękniejsze kobiety. Wiem to na pewno. Ale Wy się nie bójcie niczego, nie lękajcie się porwania i śpijcie spokojnie."
Cudny tekst, prawda? :)
W czwartek wieczorem (10.09) kazano mi się spakować, zabierając rzeczy na 4 dni (czyli ile walizek potrzebowałam? Kto zgadnie? P;).
W piątek rano wyruszyliśmy i po jakimś czasie już wiedziałam... Jedziemy do mojej ukochanej Pragi! Co z tego, że pełnej turystów, co z tego, że z nieuprzejmymi kelnerami, co z tego, że wypełnionej po brzegi kiczowatymi suvenirami. Mimo to, kocham to miasto, choć sama nie wiem do końca, dlaczego.
Może za widok na Pragę z Petrina? Gdy po wspinaczce na wzgórze, zziajana i zasapana, miałam okazję zobaczyć to świecące niczym bożonarodzeniowa choinka cudo? Kiczowate? Do bólu! A że rozkłada mnie na łopatki przy okazji... to jsem ja:)
Knedliki oczywiście zaliczone, przejście po Moście Karola - obowiązkowo, stanie w tłumie przy Staromestske Radnicy i czekanie na paradę figurek, wyłaniających się z Orloja - zaliczone, choć zawsze najbardziej podoba mi się ten pomruk tłumów już po całym "wydarzeniu" - słychać taki dźwięk, jakby z balonika uciekało powietrze....:) Zaliczyliśmy i inne obowiązkowe obiekty - a jakże. Planowaliśmy wypad do Muzeum Muchy, ale okazało się, że zostawiamy to na nasz kolejny wyjazd do Pragi. Jeśli to ma być powód naszej kolejnej wizyty, to czemu nie?
W którymś momencie rozdzieliliśmy się, bo ja koniecznie chciałam się wybrać do Palacu Knih na Vaclavskem Namesti a że innych chętnych nie było, wybrałam się jeno ja.
Byłam, widziałam i obfotografowałam. Dla Was:)
od razu pomyślałam o ... Mary:)))No i jeszcze sjesta przy espresso i kolorowej prasie. "Proč Angelina žarlí ?" temat rzeka na ten przykład. Przy kawiarnianym stoliku, posilając się czekoladowym mufinem, taka dyskusja była bardzo ożywcza i energetyzująca;)