"Ukojenie" Ian McEwan  

Posted by Inblanco in


Ta historia nie mogłaby się toczyć w innym mieście. Wenecja jest tutaj nie tylko tłem dramatycznych wydarzeń; to miasto, które oddycha, sapie i spływa potem, wypluwając z siebie niezliczone tłumy turystów.
Owa personifikacja udała się autorowi nad wyraz. Gdy bohaterowie poruszali się w gąszczu podobnych do siebie uliczek, gdy wybrana przez nich droga nagle niepokojąco się zwężała, miałam wrażenie, że miasto okrutnie igra sobie z ludźmi, że chce ukarać intruzów, którzy jakby zupełnie byli nieświadomi, że poruszają się po żywym organizmie.

McEwan w "Ukojeniu" uczynił bohaterami dwoje młodych ludzi: Mary i Colina, którzy są razem od kilku lat. W ich związku okres żarliwej namiętności ustąpił stagnacji, rutynie i przyzwyczajeniu do jakże oczywistej obecności tej drugiej osoby. Spędzają razem wakacje w upalnej Wenecji, która jawi się jako największy koszmar każdego turysty. Ich potworne znudzenie zostaje przerwane pojawieniem się na scenie ekscentrycznej pary: Roberta i Caroline, którzy mieszkają w pięknym pałacu na wodzie.

I zaczyna się prawdziwy taniec modliszki. Kto kogo? Hm. Trzeba przeczytać:)

Największe wrażenie wywarła na mnie niesamowita atmosfera tego opowiadania. Autor doskonale cieniuje grozę: od lekkiego zdumienia i niepokoju po najprawdziwsze ciarki przerażenia. Na dodatek bohaterowie są tak niesamowicie bezwolni, pozbawieni werwy, podatni na wpływy, że o irytację nie trudno, ale nie dlatego, że są niewiarygodni w swych zachowaniach. Wręcz przeciwnie: McEwan po raz kolejny udowodnił, że kilkoma zdaniami potrafi stworzyć bogaty portret psychologiczny.

Teraz tęskniła za takim ukojeniem, pragnęła choćby częściowo kontrolować czas i wydarzenia. Niekiedy czuła się jak lunatyczka; całe miesiące uciekały, nie zostawiając w jej pamięci żadnego śladu, ani trochę nienaznaczone jej świadomym działaniem.
Colin i Mary przeszli na drugą stronę i pod wpływem impulsu zapuścili się w węższe uliczki - może dlatego, że zwodniczo wiodły w ciemność, a może przyciągnął ich zapach smażonych ryb. Ulice nie były niczym oznakowane. Turyści, spacerując bez celu, wybierali trasę tak, jak wybiera się kolory, nawet sposób, w jaki się gubili, był ich świadomym wyborem, aktem woli. A kiedyż to ostatnio Colin i Mary dokonali razem jakiegoś wyboru?
Aż się chciało nią przejść, lecz w samotności, bez żadnych wskazówek czy zobowiązań wobec osoby towarzyszącej. Spacerować nią jak człowiek całkowicie niezależny; uwolnić się od męczącej gry w psychologiczne uwarunkowania, być radośnie otwartym i uważnym na percepcję, na świat, który zapiera dech w piersiach, bezustannie atakując zmysły, a który tak łatwo i często się ignoruje, wypiera w imię niezbadanych ideałów osobistej odpowiedzialności, obywatelstwa; wejść w tę uliczkę teraz i po prostu pójść przed siebie byłoby rzeczą tak prostą.
Rozmawiali o poglądach na temat seksu, nie wspominając jednak o własnych - niewątpliwie to właśnie owo ciche porozumienie sprawiało, że byli tak przewrażliwieni na swoim punkcie i że tak łatwo raniło ich odkrywanie odmienności własnych potrzeb i pragnień.

Dlaczego ta opowieść kończy się tragicznie? Może dlatego, że ani Mary ani Colin nie potrafili pozbyć się maski? Grali przed sobą tak długo, że już sami nie wiedzieli, czego tak naprawdę pragną, nie potrafili się porozumieć. Doskonałe są fragmenty, gdy McEwan każe swoim bohaterom po raz pierwszy od dłuższego czasu "porozmawiać". To było prawie tak, jakby uczyli się na nowo chodzić...

Słyszałam, że film "The Comfort of Strangers" z Rupertem Everettem i Natashą Richardson umiejętnie oddaje nastrój panujący w książce. Z chęcią się o tym przekonam.

Polecam "Ukojenie" choć zdecydowanie ukojenia ta powieść nie przyniesie. Ale jest świetnym materiałem do analizy i zgłębiania ludzkich charakterów: jakże czasem pokrętnych i mrocznych...

This entry was posted on 10.9.09 at czwartek, września 10, 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the comments feed .

16 komentarze

po "Pokucie" zaintrygował mnie ten pisarz a tutaj fabuła też zapowiada się całkiem ciekawie :) napewno się rozglądnę w bibliotece, jeszcze chciałabym przeczytac "Na plaży w Chesil"

10 września 2009 15:03

Dzisiaj trzymałam w ręce "Pokutę" i już chciałam kupić ale postanowiłam poczytać o tym w internecie. A tu proszę, coś innego tego autora i również dobra recenzja. Może faktycznie warto...

10 września 2009 15:30

Jak miło! Dziękuję, że napisałaś tę recenzję. Z czystym sercem sięgnę po tę książkę w najbliższym czasie.

10 września 2009 15:48

To była pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Wstrząsająca i niezapomniana.

10 września 2009 18:42

czytałam "przetrzymać tę miłość" i choć zbierała różne recenzje, i sama miałam wobec niej mieszane uczucia, to styl autora mnie zaintrygował;
twoja recenzja zachęca do tego, by sięgnąć po "ukojenie" i na pewno to zrobię...

10 września 2009 19:09
Anonimowy  

czytałam. Dziwna. Wstrząsająca. Choć chyba mniej niz Betonowy ogród. Niemniej jednak.. nie przepadam za tego typu powieściami.

10 września 2009 19:30
Anonimowy  

czytałam. Dziwna. Wstrząsająca. Choć chyba mniej niz Betonowy ogród. Niemniej jednak.. nie przepadam za tego typu powieściami.

10 września 2009 19:30

widziałam te ekranizacje jest niepokojaca, a w koncówce wrecz makabryczna. Po obejrzeniu filmu zadna miara nie mialam ochoty na przeczytanie ksiazki ;/.

10 września 2009 20:43

Papierowa latarnia - McEwan jest o tyle intrygującym pisarzem, przynajmniej dla mnie, że mnie wciąż zaskakuje. "Pokuta" to w moim rankingu chyba najlepszy utwór McEwana, ale też i najbardziej klasyczny."Ukojenie" czy "Betonowy ogród" są inne, co nie znaczy gorsze.
Jak się tak zastanowić, to to chyba mój topowy pisarz (tak w top5 by się zmieścił):)

Balianna - witam serdecznie:)
McEwan? Zdecydowanie warto :)))

Lemony - i Ciebie witam w mych skromnych progach;)Sądzę, że mocne przeżycia przy lekturze gwarantowane ;)

Dededan - zgadzam się:wstrząsająca i niezapomniana.

kultur-alnie - nie znam jeszcze tej powieści o której piszesz, ale rzeczywiście pamiętam niepochlebne recenzje.Mam w domu "Przetrzymać tę miłość", "Sobotę" i "Marzyciela", ale chyba najpierw sięgnę po opowiadania, co to niedawno wyszły(albo maja się ukazać na dniach). Strasznie jestem ich ciekawa:)))

Mary - "Betonowy ogród" wydaje się faktycznie mniej intensywny. Może dlatego, że na mnie ogromne wrażenie jeszcze wywarło miasto w "Ukojeniu". Wenecja była tam pełnoprawnym bohaterem. I to jakim:)

Peek-a-boo -no właśnie słyszałam:)Widziałam trailery i postacie mocno diaboliczne były...

10 września 2009 22:38

A ja wczoraj w ŚK macałam tego McEwana i macałam i nie wiedziałam, czy spełnić swój klubowy obowiązek, czy się jeszcze zastanowić. No i się zastanawiam ;) Zobaczę, czy czcionka "Ukojenia" jest odpowiednia, tzn czy nie za duża ;) Przyznam, że najbardziej mnie kusi ta nieszczęsna Wenecja ;)

11 września 2009 10:03
Anonimowy  

no i trzeba przyznaz ze okładka piękna..

11 września 2009 13:23

Brzmi kusząco.
Z McEwanem miałam do czynienia tylko przy "Na plaży Chesil" i na razie mam mieszane uczucia. Ale na półce czekają jeszcze dwie inne książki pisarza, więc prędzej czy później wyrobię sobie jakieś zdanie na jego temat :)

11 września 2009 17:03

Aah, ja się tej książki trochę naszukałam, bo w księgarni trudno mi było na nią trafić. W końcu dziś dopadłam w bibliotece, a tu recenzja w Zakładce :)
Ale czcionka w nowym wydaniu jest raczej duża.

12 września 2009 19:02
Anonimowy  

Swietny blog taki profesjonyalny :)
Nie czytalam takiej ksiazki jeszcze ;)
Mamy podobna tematyke blogow ;)
Choc sie troche roznia :)
Ale zapraszam tez do mnie :)
http://moliki--ksiazkowe.blog.onet.pl/

13 września 2009 15:21

Pierwszy raz dziś trafiłem na tego bloga i bardzo mi się podoba.

16 września 2009 19:54

Lilithin - Albatros ponownie wyciął numer z dużą czcionką, niestety :( Ja obowiązek członkowski spełniłam nabywając Złoty notes, a teraz chyba kupię nową Gavaldę. Chyba, bo dopóki nie stoję z książką przy kasie, to mam sto pomysłów, co by tu kupić...;)

Mary - mnie też się podoba:)

Germini - ja coraz bardziej lubię McEwana, z książki na książkę. Mam nadzieję, że i Tobie przypadnie do gustu:)))

Molik - dziękuję i zapraszam:)

Czytelniku rzeczywistości- witaj u mnie:)

21 września 2009 13:48

Prześlij komentarz