Po kilkudniowych poszukiwaniach szablonu, wgryzaniu sie w tajniki css, żmudnym dopasowywaniu kolorów, czcionek, obrazków itd. nadal byłam niezadowolona. Postanowiłam jeszcze raz poszukać kodu do mojego ulubionego szablonu, a zwie się on Aspiro, i sprawdzić jego ewentualne wersje.
Znalazłam ich kilkanaście i pracowicie wszystkie zapisałam na dysk twardy: niepotrzebnie, bo wersja asprio, nazwijmy ją Asprio Numero3, już była poprawna. W miarę, bo choć szybko się ładuje i wyświetla pole z wyszukiwarką, trochę mi wariował nagłówek z datą. Ale po kilkudnowym kursie dla amatorów, jaki sobie zafundowałam, potrafiłam juz sama to naprawić ;)
Najwyraźniej, odpukać, wszystko jest w porzadku.Z pewnością jest to nowsza wersja Aspiro, bo nawet okienko do wpisywania postów inaczej się obsługuje. Mam kilka nowych funkcji, ale żeby nie było tak dobrze zabrali mi korektę tekstu. Zawsze zjadam różne ogonki w tych naszych ą,ę,ł itd, więc będzie mi tej opcji bardzo brakowało.
Czytam "Pokonanych". Jutro idę po "Serce narodu koło przystanku" Nowaka i "Historię piękna" Eco. Czeka też na mnie najnowsza Sarah Waters czyli "Ktoś we mnie". Taki początek weekendu mi bardzo odpowiada :)
Byłam w kinie na "Avatarze" i zgodnie z oczekiwaniami jestem pod dużym wrażeniem. Owszem, sama opowieść trochę naiwna i czasami niezamierzenie śmieszna, ale ja cały seans siedziałam jak zaczarowana.Rany Julek, co za efekty! NIE-SA-MO-WI-TE! Cudowne. Miałam ochotę podskakiwać na fotelu z radości, gdy widzialam, ba!, miałam na wyciągnięcie ręki niektóre elementy scenografii. Do kin, ludziska:)))Mary, Ty też kochana P:)))